Małe Siostry z odwiedzinami w więzieniu

Małe Siostry: Krysia Klara i Kasia Anna w Roku brata Karola zrealizowały uczynki miłosierdzia w Strzelcach Opolskich.

Pragniemy podziękować Wam, uświęconym łaską obdarzania miłością bliźnich, służąc nam modlitwą, pomocą, duchowym wsparciem, doświadczeniem,
oraz za niesamowitą skromność w codziennym życiu. Życzą i dziękują Wam Siostrom Bracia w Chrystusie z Zakładu Karnego.
Takie życzenia świąteczne otrzymałyśmy od naszych braci (jak to sami napisali) z więzienia w Strzelcach Opolskich. 4 i 5 stycznia spędziłyśmy z Kasią w dwóch tamtejszych więzieniach, próbując podzielić się z naszymi braćmi orędziem Bożego Narodzenia.
Jak do tego doszło?
Było mi szkoda, że w tym roku nie zdobędziemy się na odrobinę świątecznego szaleństwa. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego? Czy to brak entuzjazmu? Czy forma przestarzała? Pomyślałam, że są w Polsce takie miejsca, gdzie pójście nawet z czymś bardzo skromnym i prostym może wnieść radość i światło. Wtedy stanęło mi przed oczami moje letnie spotkanie z więźniami, na które zaprosił mnie ks. Józef Krawiec ( od 20 lat kapelan tych strzeleckich więzień, inicjator strzeleckich domów Barki, a przede wszystkim nasz przyjaciel i żędowicki krajan ). Pomyślałam: dlaczego nie tam? Kiedy zadzwoniłam z tym projektem do Kasi, ona była akurat po lekturze listu papieża Franciszka przed Jubileuszem Miłosierdzia, w którym uderzyły ją te oto słowa: „Myślę też o więźniach, którzy doświadczają ograniczenia wolności. Jubileusz zawsze stanowił okazję do wielkiej amnestii, obejmującej bardzo wiele osób, które choć zasługują na karę, uświadomiły sobie jednak, że to, co uczyniły, było niesprawiedliwe i szczerze pragną na nowo włączyć się w życie społeczeństwa, wnosząc w nie swój uczciwy wkład. Niech do nich wszystkich dotrze w konkretny sposób miłosierdzie Ojca, który chce być blisko ludzi najbardziej potrzebujących Jego przebaczenia. W kaplicach więziennych będą oni mogli uzyskać odpust, a kiedy będą przechodzili przez drzwi swojej celi, kierując myśli i modlitwę do Ojca, niech za każdym razem ten gest oznacza dla nich przejście przez Drzwi Święte, ponieważ miłosierdzie Boże, które potrafi przemienić serca, jest również w stanie przeobrazić kraty w doświadczenie wolności.”
Tak jak już wspomniałam, całe 2 dni spędziłyśmy za kratami. W Strzelcach Opolskich są dwa zakłady karne, „dwójka” dla recydywistów i „jedynka” dla odbywających karę po raz pierwszy. Są ogromne. Właściwie to całe kompleksy. Na jednym przebywa około 1200 mężczyzn, a na drugim około 600.
Na „dwójkę” weszłam już o 8.00 w poniedziałek, razem z ks. Józefem. Na bramie przeszliśmy odprawę jak na lotniskach, łącznie z prześwietleniem naszych toreb. Kiedy już pozamykało się za nami kilka kolejnych krat i dotarliśmy do kaplicy ,odprawiliśmy tam mszę św. z niedzielnymi tekstami, dla kilkuosobowej grupki zatrzymanych z aresztu śledczego. Potem porozmawialiśmy chwilę przy kawie i ciastkach w przykaplicznym pokoiku. Opowiedziałam im trochę o życiowej drodze br. Karola. Po 10 tej doszła do nas Kasia, a chwilę za Kasią do kaplicy zaczęli przychodzić więźniowie z różnych oddziałów. Zebrała się ich około 60-cio osobowa grupa. Nie miałyśmy jakiegoś jasno sprecyzowanego planu na to spotkanie. Zależało mi, żeby spróbować wytworzyć świąteczną, rodzinną atmosferę dla tych naszych braci, poodgradzanych od swoich bliskich niezliczonymi kratami i bolesnymi doświadczeniami… Śpiewaliśmy kolędy i rozmawialiśmy sobie o pewnych szczegółach narodzenia Mesjasza, odnotowanych przez Łukasza Ewangelistę. Napisałam „rozmawialiśmy”, bo rzeczywiście tak próbowałam to spotkanie prowadzić, by pytaniami prowokować ich do własnych odpowiedzi. Nasza wspólna więc refleksja głównie krążyła wokół kwestii Bożych zbiegów okoliczności i Bożych upodobań – małości, prostoty, peryferii, ubóstwa… Co ma wspólnego powszechny spis ludności z narodzinami Jezusa? Dlaczego Wszechmocny zamyka się w bezsilności i kruchości niemowlęcego ciałka ? Kto pierwszy dowiaduje się o narodzinach Mesjasza ? O czym śpiewają aniołowie? Gdzie dziś widzimy chwałę i pokój Boga?
Kasia przywiozła z Częstochowy figurkę Dzieciątka Jezus. Oddałyśmy Go w ich ręce, żeby każdy mógł Go przez chwilę potrzymać, napatrzeć się, przytulić… Tak, nawet przytulić! Jak właśnie zrobił to stary Symeon. I to był kolejny ewangeliczny szczegół: w całym Łukaszowym opisie narodzenia jedynie ten dojrzały mężczyzna bierze w objęcia Dzieciątko Jezus! Mówiliśmy o czułości, o delikatności w nas, o dziecku w nas… I o tym, jak nam, dorosłym, o wiele łatwiej jest przytulić krzyż niż Dzieciątko!
Była też przerwa na wspólną kawę i na modlitwę.
A potem obiad ! Więźniowie poszli do swoich cel, a dla nas obiad przygotowali dwaj kaplicowi ( tzn. więźniowie, którzy pełnią funkcję kościelnych ) i oczywiście wspólnie go zjedliśmy.
Po obiedzie ciąg dalszy: kolęda w celach !Ksiądz Józef, dwaj kaplicowi i my z gitarą nawiedziliśmy cele, które zechciały nam otworzyć drzwi: w pierwszym zakładzie było ich prawie 40, a w drugim niecałe 30! I tak nas zastał wieczór. Nie sposób przekazać wrażeń, spojrzeń, wymienionych słów, widoków twarzy… Byłyśmy w otchłani ludzkiego bólu, grzechu, skruchy i uporu: „Czy w niebie to się tak samo zamyka i otwiera jak tutaj?”, „ Nie wiadomo jak to jest z tym Bożym przebaczeniem, bo jak się komuś noga podwinie to czy też będzie mieć wybaczone?”, „Miałem pięciu ojców. Który z nich jest moim ojcem? Ten, który mnie spłodził? Ten, który mnie wychowywał i bił?”
Niektórzy wykorzystują ten czas odsiadki na refleksję, dobrze się resocjalizują. Spotkałyśmy tam kilku prawdziwych biblijnych zapaleńców. Jeden z nich, kaplicowy Romek, poprosił mnie o księgę Henocha i Ojcze nasz po aramejsku !!! Inny, Sławek, już zrobił magisterkę w więzieniu, a teraz podchodzi do doktoratu. „Gdyby nie to, zwariowałbym”- wyznał nam w rozmowie.
Scenariusz drugiego dnia był podobny, tyle że tam na grupowe spotkanie przyszło około 80 osób. Podczas przerwy dosiadłam się do dwóch mężczyzn, którzy przykuli mój wzrok. Chwilę porozmawialiśmy. Wieczorem, gdy już zakończyliśmy nasze nawiedzanie cel ( ponieważ tu więźniowie są „nowicjuszami” większość cel jest otwarta i można się odwiedzać ) i kierowaliśmy się do wyjścia, usłyszałam jak ktoś mnie woła po imieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam jednego z tych dwóch mężczyzn machającego ręką na pożegnanie: „Krysia, do zobaczenia. Odwiedź nas znowu.”
Pomiędzy jednym a drugim więzieniem przeżyłyśmy jeszcze noc na jednej ze strzeleckich Barek ( to są domy dla ludzi „po przejściach”, również więziennych ). Akurat muzyczna grupka barkowych sympatyków miała tam próbę przed świętem Objawienia ( cała okolica zjeżdża się na Pasterkę i Trzech Króli ! msze są wtedy odprawiane w wielkiej stodole ze słomą ). Próba przerodziła się w orędzie Bożego Narodzenia.
Wołanie o ponowne nawiedzenie żyje dalej w moim sercu. Ono tak właściwie wybrzmiało w obydwu zakładach. Na „dwójce” prosili: „Przyjedźcie nam opowiedzieć o spotkaniu młodych z Papieżem”…
Krysia Klara i Kasia Anna