Na urodzinach Maryi

Po raz trzeci nocą czuwaliśmy w kaplicy Matki Bożej na Jasnej Górze.

„Nasze drogi nawrócenia – napełnieni Duchem Świętym” to temat przewodni modlitewnego spotkania duchowej rodziny bł. brata Karola de Foucauld, które odbyło się w nocy z 8 na 9 września 2018 r. Tym razem nasze czuwanie animowały małe siostry Jezusa, które właśnie 8 września świętowały 79. rocznicę powstania swojego zgromadzenia.

W kalendarzu liturgicznym ten dzień jest świętem Narodzenia NMP, a to znaczy, że mieliśmy łaskę, by urodziny Maryi świętować przed Jej cudami słynącym wizerunkiem, w miejscu od wieków omodlonym przez kolejne pokolenia.

Nie wiem, czy ktoś nas zliczył, ale na pewno było nas wielu. W sercach każdy przywiózł do Częstochowy swoją codzienność i ludzi, z którymi ją dzieli. Ponadto duchowo do naszego grona dołączyli więźniowie z zakładu karnego w Strzelcach Opolskich, którzy w łączności z nami modlili się w celach. Ich intencje modlitewne przywiozła na Jasną Górę mała siostra Krysia Klara. W koszyku położyła je na ołtarzu i po kilka z nich odczytywała przed każdą dziesiątką Różańca. Wiele osób podkreślało, że treść tych intencji odsłania nawrócone serca ludzi wolnych, choć zewnętrznie uwięzionych.

W programie spotkania znalazł się czas nie tylko Różaniec, ale też na konferencję, adorację Najświętszego Sakramentu w ciszy i Eucharystię.

W konferencji ks. Piotr Wieteska z Koszalina, sięgając do „Traktatu o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” św. Ludwika Marii Grignion de Montfort, mówił o więzi Maryi i Ducha Świętego.

– Jestem 19 lat księdzem, towarzyszę ludziom i widzę, że właśnie ten związek jest bardzo ważny. Jeżeli ktoś tak serdecznie uchwyci się Matki Bożej, to Duch Święty wtedy działa bardzo mocno. Ona wyprasza szczególne łaski Ducha Świętego – podkreślał duszpasterz. Tłumaczył, że serce człowieka nawraca się tak, że czasem nawet po ludzku nie wiemy, jak to się dzieje, nie potrafimy tego ponazywać. A to właśnie dzieje się dzięki Matce Bożej.

Ks. Piotr dzielił się z nami owocami swojego osobistego zawierzenia Maryi. – Ostatnie lata są dla mnie przedziwne. Dużo się dzieje przez Jej serce w moim sercu i w sercach ludzi, którym towarzyszę. Prosiłem, aby Maryja wyprosiła mi wolne serce. Sam do końca nie wierzyłem, że to się stanie. A kiedy Jej zacząłem słuchać, kiedy zacząłem słuchać głębokich natchnień w sercu, które Duch Święty budzi, i zacząłem za nimi iść bardzo radykalnie, to odkryłem, że Ona robi to, o co ją poprosiłem. Doświadczam ogromnej wolności serca i czystości serca – dzielił się ks. Wieteska w ogromnym przekonaniu, że to Matka Boża wyprosiła mu tę łaskę Ducha Świętego.

Konferencja wprowadziła nas w czas trwania przed Jezusem ukrytym w białej Hostii. Ks. Piotr zachęcał nas, byśmy schowali się w sercu Maryi i adorowali z Nią.

Msza św. rozpoczęła się tuż po północy. Przewodniczył jej ks. Robert Pawlak, który na czuwanie przyjechał wraz z parafianami z Chrośli. W homilii zachęcał, by otwierać się na działanie Ducha Świętego, by otwierać się na Bożą łaskę, by dostrzec swoją bezradność i powierzyć się Ojcu.

– Jezus wzywa nas do tego, byśmy zobaczyli, że Pan Bóg chce być obecny w naszym życiu, chce przemieniać nasze serce swoją łaską. Czasami podejmujemy wiele wysiłków, postanowień i doprowadzamy do momentu, kiedy mówimy, że już więcej nie dam rady, że już tyle razy próbowałem, tyle razy chciałem bardziej wierzyć, bardziej kochać, być lepszym człowiekiem. To jest moment zawierzenia Panu Bogu, że to nie ja, że to nie moją siłą, że to łaska Boża mnie przemienia, że to Duch Święty. Tak, potrzebujemy tchnienia Ducha Świętego, abyśmy byli bardziej wolni, abyśmy pozwolili Jemu przez nas działać – mówił ks. Pawlak.

Przemawiające okazało się porównanie naszej postawy do pracy mechanika samochodowego. – Moim niedawnym odkryciem było to, że ja tak trochę wzywałem Pana Boga do pomocy jak mechanik, który reperuje samochód i ma pomocnika podającego mu klucze. Ja reperuję i mówię, że potrzebny mi klucz numer 7 czy 12, a Pan Bóg jest moim pomocnikiem, który podaje, który jest na moje posyłki – porównywał ks. Robert. – Potrzeba przekazać inicjatywę Panu Bogu – podkreślał.

Po przerwie rozpoczął się czas świadectw. Małżonkowie Agnieszka i Wojciech, Małgorzata, mała siostra Mariola mówili o tym, jak Duch Święty ich prowadzi.

Agnieszka opowiedziała o pierwszej randce, podczas której z ogromnego zimna weszli z Wojciechem do kościoła, by się zagrzać, a tam spontanicznie zawierzyli się Matce Bożej praktycznie po kilku minutach znajomości. Później o tym zapomnieli, ale Matka Boża nie zapomniała. – Mamo, dziękuję Ci, że nas prowadzisz od samego początku, choć byliśmy tego nieświadomi – mówiła.

– Trójka dzieci, wspaniały dom, mąż znany celebryta. Wszystkie nasze marzenia spełniły się, nie wydarzyło się w naszym życiu nic strasznego, a jednak czegoś w nim brakowało. Ta pustka to był brak Boga, ale o tym nie wiedzieliśmy – przyznała. Dzieliła się tym, jak krok po kroku Duch Święty prowadził ją i jej męża. Wspominała najpiękniejszy moment życia, jakim było rozgrzeszenie otrzymane po kilkugodzinnej spowiedzi, pierwszej po kilkunastu latach niekorzystania z sakramentu pokuty.

– Dziś razem z mężem jesteśmy niewolnikami Maryi – mówiła Agnieszka. Również jej mąż Wojciech dał świadectwo tego, że to Maryja ich uratowała. Mówił o tym, że świat porwał go bardzo mocno. Mówił o spowiedzi, pierwszej po wielu latach, i o tym, że po spotkaniu z Jezusem w tym sakramencie, usłyszał wyraźny głos: „Pójdź za Mną”. – Jezus pochylił się nade mną w swoim miłosierdziu – podkreślał.

Wojciech dzielił się tym, że w dzieciństwie kilkanaście razy był na Jasnej Górze. – Maryja mocno przytuliła mnie do serca i pamiętała. Po tylu latach wyciągała do nas rękę i ratowała nas – przyznał, opowiadając konkretne kroki, które Maryja dla nich przygotowała.

W świadectwie mówił nie tylko o przeżytym nawróceniu, ale też o fundacji, którą wraz żoną założył, a w której statucie pierwsze zdanie brzmi: „Świadczenie Bożego miłosierdzia”.

– Na bardzo długo odeszłam od Pana Boga – zaczęła swą opowieść Małgorzata. – Na tak długo, że pół roku temu w Wielkanoc przyjęła chrzest moja dorosła córka. Więc to było długo. Tak bardzo gnałam i próbowałam zdobyć ten świat, jak nikt inny przede mną go nie zdobył – mówiła. Prowadziła kilka firm, czuła się mocna. Jej życie zaczęło się zmieniać, gdy w jednej z jej firm w kuchni zaczęła pracować siostra zakonna – mała siostra Jezusa.

– Nie byłam przychylna jej zatrudnieniu, trzymałam się na uboczu, a okazało się, że jest to serdeczna, cudowna dziewczyna, do której wszyscy lgną – wspominała. To z ciekawości poszła za małą siostrą i trafiła do kościoła. – Tam zaczęło mi się wszystko przypominać – modlitwy, pieśni, Eucharystia. Pomyślałam sobie, dlaczego tak się oddaliłam – opowiadała. Przyznała, że początkowo postanowiła nie tyle zbliżyć się do Pana Boga, bo czuła się zbyt daleko od Niego, ale postanowiła zbliżyć się do siostry. Poznawała ją, zadawała jej pytania. Tą drogą wpierw zaufała św. Teresce, a potem – po podpowiedzi małej siostry – zaczęła się modlić do Pana Jezusa. – Nie mogłam uwierzyć, że ja już naprawdę mogę modlić się do Niego. Czułam, że Jego miłość do mnie jest wielka. I ja starałam się odpowiedzieć na tę miłość miłością – dzieliła się.

Czuwanie zakończyła modlitwa o umocnienie Duchem Świętym na tych etapach nawrócenia, na których każdy się znajduje. Ks. Robert Pawlak indywidualnie modlił się nad każdym i udzielał błogosławieństwa. Był to też czas spojrzenia Mamie w oczy, klękając u stóp ołtarza na chwilę osobistej modlitwy. Mogliśmy też sięgnąć po jeden z przygotowanych fragmentów z Pisma Świętego.

I tak wróciłam z urodzin Maryi ze słowem z 1. Listu św. Piotra: „Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was.”. Ze słowem, które w tym roku już wcześniej w pewien sposób na Jasnej Górze mi towarzyszyło.

Ania

Zobacz zdjęcia z czuwania w galerii zdjęć.