Spotkanie trzecie | ZBAWCZE FIAT MARYI

Spotkanie trzecie | Zbawcze fiat Maryi

Wielkopostne rekolekcje internetowe: "Spotkanie z Maryją w Wielkim Poście"

 

Spotkanie trzecie | Zbawcze fiat Maryi - pobierz pdf

 

Zbawcze fiat Maryi

 

     Na Mszy Św. mówiłem o Józefie, mężu Maryi o Jego powołaniu. Józef też przeżył swoje prawdziwe Zwiastowanie. Możemy się domyślać, z  jak wielką radością  wziął swoją małżonkę do siebie. Józef na pewno był wspaniałym człowiekiem. Mało się o nim  mówi, bo on sam nie wypowiada w Ewangelii ani słowa. Więc co moglibyśmy przytoczyć?  Tak więc Maryja z Józefem mieszkają już razem w Nazarecie. I razem czekają na narodziny małego Jezusa. Każda normalna mama przeżywa wszystkie znaki obecności swego dziecka w sposób niekiedy bardzo wzruszający. Każdy znak, że dziecko żyje, porusza się...  to jest coś niesamowitego. Oni przeżywali to razem. Maryja zachowywała wszystkie te słowa, sprawy w swoim sercu, i rozważała je . To "tak"; "oto ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według Twego słowa", to było "tak", które Maryja powiedziała Aniołowi. Aby lepiej zrozumieć, jak to Jej "tak" jak ono  jest ważne dla nas, dla całej naszej historii, musimy wrócić do samego początku, do owego "tak", które Ewa powiedziała duchowi kłamstwa i zła.
    Opisane jest to na początku Księgi Rodzaju. "Ewa" - to imię znaczy "matka żyjących", Pierwsza. Nasza matka. Bóg stworzył człowieka, na swe podobieństwo. Mężczyznę i kobietę. To znaczy, że są oni zdolni do poznania, do miłości, do wolności. Mężczyzna został ulepiony z ziemi. Ale kobieta jest już o wiele bardziej szlachetna, bo została wyjęta z boku Adama. I to jest bardzo ważne. Bo odkrywamy coraz bardziej jakie są różnice psychologiczne między nami. Mężczyzna jest bardziej ukierunkowany na materię; chce tworzyć, działać, mieć wpływ. A kobieta jest bardziej ukierunkowana na człowieka. Jest bardziej wrażliwa. Żyją w przyjaźni z Bogiem. Całe stworzenie żyje w harmonii.
       Wtedy właśnie zjawia się Szatan. Wąż, ten duch zła i kłamstwa, i skusił kobietę: "Bądźcie jak Bóg, a poznacie dobro i zło." I ciągle jest przed nami ta sama pokusa: poznać, doświadczyć, posiadać to wszystko, czego jeszcze nie mamy, czego jeszcze nie poznaliśmy, nie posiedliśmy... Zawsze u człowieka pojawia się ta właśnie pokusa, ta sama pokusa. I niewiasta powiedziała "tak". Potem nakłoniła także  męża do grzechu. Od kiedy harmonia została zniweczona, przyjaźń, którą Bóg zaproponował człowiekowi została poważnie zraniona. Dotknęło to  nie tylko ich dwoje, ale całą ludzkość.  Bóg nas stworzył z miłości, byliśmy wolni, a człowiek powodowany pychą,  pragnieniem poznania, posiadania, odmówił Bogu  posłuszeństwa, chciał być jak Bóg.
       Bóg reaguje, i czytamy: "wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a Niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje, a potomstwo Jej. Ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę. " Trudno jest zrozumieć  rolę Maryi, Jej znaczenie dla nas, jeśli nie mamy w pamięci, całej tej historii,  tego  wydarzenia na początku z Ewą. Bóg nas stworzył z miłości i nigdy nas nie zostawił. Bóg od razu przygotowuje Odkupienie, i ciągle się objawia. A człowiek potrzebuje wieków, aby zrozumieć choć trochę, ku czemu Bóg nas prowadzi. Bóg lituje się nad nami. Jak człowiek może wrócić do tej przyjaźni, w której był na początku? Do tej harmonii, która została popsuta? Bo o to właśnie chodzi. Człowiek jest za słaby,  nie może sam tego zrobić. Tymczasem  Bóg nieustannie obiecuje, że człowiek będzie zbawiony, że jesteśmy dalej kochani. I trzeba by tu przytoczyć  najważniejsze fragmenty z Księgi  Izajasza, ukazujące  obietnice Boga w sposób najbardziej wyrazisty.( Iz 9, 5; 41, 8); i wszystkie teksty, mówiące o Cierpiącym Słudze Jahwe, które tak jasno przedstawiają nam Mesjasza: Iz 42, 1-9; 49, 1-6; 54, 11; i 52, 13-53. Wszystkie te teksty są bardzo wzruszające, szczególnie dla nas. Żydzi też czekali na Mesjasza, czekali na Zbawienie...
      Tak więc Bóg obiecał Mesjasza - "Goela." W Piśmie Świętym Goel to jest bliski krewny.  Właśnie ten Mesjasz jest ukazany jako nasz Goel. Kto jest w stanie  tak się zaangażować, aby nas zbawić? Kto? I zostało nam to objawione, że sam Bóg został naszym najbliższym krewnym, to Syn Boży. Bóg dał swego jedynego Syna, aby On, stając się jednym z nas, mógł nas zbawić. Ten akt miłości, który pochodzi od Boga samego, był wystarczający, aby nas zbawić. Aby zmazać wszystkie grzechy: grzech pierworodny, nasze osobiste grzechy, grzech świata. To jest niesamowita historia! Czy to możliwe, że Ten, który stworzył Niebo i ziemię, Ten, który nas stworzył z miłości, zaangażował się osobiście, stając się jednym z nas, aby nas zbawić? W jaki sposób to się stało?...
      Ponieważ  Ewa powiedziała "tak" duchowi zła i kłamstwa, Bóg  potrzebował innej kobiety, która w całkowitej wolności powiedziałaby "Tak" Jemu Samemu, która wyraziłaby zgodę, aby  ten nowy Adam mógł się narodzić i nas zbawić.  Odpowiedź Maryi - "oto ja, służebnica Pańska", otworzyła nam  możliwość zbawienia. Maryja dała nam Zbawiciela: "Gdy jednak nadeszła pełnia czasów zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z Niewiasty."( Gal 4, 4). Ten, który jest zrodzony przed wiekami z Ojca, Ten sam, w czasie, jako człowiek,  jest zrodzony z Niewiasty. W liście św. Pawła Jezus jest porównany do drugiego Adama (Rz 5,12nn). Jeśli przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, jeśli przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich śmierć, to o ileż obficiej spłynęła na nich wszystkich łaska... Nikt nigdy nie przypuszczał, że to może być tak piękne!. Że sam Bóg zostanie jednym z nas. I jeśli porównujemy Adama i Jezusa, oraz  Ewę i Maryję, to trzeba powiedzieć, że Maryja została nie tylko nową Ewą, ale została prawdziwą matką Mesjasza i całej ludzkości, i każdego człowieka. "tak" Ewy, wypowiedziane do węża zostało zmazane przez "Tak" Maryi.
    Zrozumienie tego jest dla nas bardzo ważne. Bo zaangażowaliśmy nasze życie w drodze za Jezusem. Jeśli krok Ewy, a potem Maryi, miał taki wpływ na życie  nas wszystkich, to jest to wyraz świętych obcowania... Wszyscy jesteśmy wzajemnie powiązani. Bóg, który nas zbawił pragnie, a raczej potrzebuje tego, by inni ludzie poszli w ślad za Maryją. Ażeby poprzez swoje "tak" mogli uczestniczyć w zbawianiu świata. Każdy zgodnie z miejscem, powołaniem i misją jaką otrzymał, a która jest bardzo piękna. Ta misja to - duchowość Nazaretu, gdy całą naszą istotą podążamy za Jezusem i jesteśmy włączeni w ten nurt zbawienia całej ludzkości.
       Powróćmy do sytuacji Maryi i Józefa opisanej u Łukasza 2,1-7.  „W owym czasie  wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie..."  
Z tego powodu Maryja z Józefem musieli udać się do Betlejem. Dla  nich to nie było łatwe. Maryja była brzemienna. Jechali powoli, bo z Nazaretu do Betlejem jest kawał drogi, potrzeba kilku dni. Wiemy też, że nasz Brat Karol, kiedy przemierzał tę drogę często trwał w rekolekcjach. I też szedł do Betlejem, z Maryją i Józefem. Mogę powiedzieć, że dwadzieścia pięć lat temu zrobiłem to samo. I to jest coś niesamowitego, jak w pustelni można towarzyszyć Maryi i Józefowi, i zbliżać się do Betlejem, do Jezusa.
        Jak trafili do Betlejem? Jakże trudno było znaleźć jakieś miejsce! To wszystko znamy na pamięć. Nie było dla nich miejsca. Nie wiemy dokładnie, dokąd trafili. To była jakaś grota dla zwierząt, ale nie wiemy dokładnie, jak to było. I tak, w tych trudnych warunkach, narodził się Jezus. Anioł  zapowiedział Maryi że Jezus, Jej Syn, będzie wielki, i że Pan Bóg da Mu tron Jego praojca Dawida. Czy nie powiedział też Józefowi, że ten Syn będzie wielki, że będzie Zbawicielem swego ludu? A mimo to, życie toczy się w ten sposób, że nie ma dla nich miejsca, warunków...  Każda normalna rodzina, gdy ma się pojawić dziecko, wszystko przygotowuje.  A oni nie mieli nic. Czy to nie było dla nich pytaniem? Wielkim pytaniem? Czy to nie wymagało ogromnego aktu wiary w stosunku do Bogu? Wiary, że jeśli Bóg to obiecał, to trzeba iść dalej, bo tak się stanie…      
       Jako starszy brat, słyszę czasami  powracające pytania: czy nie moglibyśmy żyć jakoś lepiej, inaczej?... Byłoby to o wiele łatwiejsze.  Myślę sobie wtedy, że trzeba powrócić do Betlejem, do Nazaretu.  To jest nasza droga. Nie mamy marzyć o czymś innym. Podobnie jak Józef i Maryja  nie marzyli, że zostaną w Nazarecie, choć z pewnością Maryja już coś tam sobie  przygotowała. Józef z pewnością także poczynił wiele przygotowań. Ale nie!. Trzeba było wszystko zostawić. I Jezus narodził się w takich trudnych warunkach... Niemowlę,  leżące w żłobie, jest Synem Bożym. "Wszystko przez Niego się stało, a bez Niego nic się nie stało, cos się stało." A teraz leży, nie tylko tak jak każde niemowlę,  ale jak najbiedniejsze niemowlę. Jak ten, kto był zmuszony opuścić swój dom... Teraz tyle dzieci rodzi się w ten sposób... Trwają  wojny, panuje głód, niebezpieczeństwa... Wszędzie w świecie można zobaczyć biedne, młode kobiety, które muszą uciekać, które rodzą w ten sposób, w takich właśnie warunkach...
      Mała Siostra Magdalena z kontemplacji małego Jezusa zaczerpnęła  całą swą duchowość. Czerpała z niej  wiarę, siły, nieograniczone zaufanie do Jezusa. Pisała: "Z nadmiaru miłości, Jezus, Syn Boży, zechciał przejść przez stan niemocy maleńkiego dziecka, jedyny stan, który wydaje człowieka w ręce innych, w całkowitym zawierzeniu..."  Bóg nam dał swojego Syna, i wydał Go w ręce każdego, kto zechce się do Niego zbliżyć. Wydał Go na niebezpieczeństwo. Każdy może Go wziąć i zrobić z Nim, co chce. Maryja i Józef otaczają Jezusa. Wiedzą, kim On jest. Modlą się przed tym Dzieckiem, Maryja Je adoruje, Józef kontempluje. To Dziecko, to Niemowlę, jak każde niemowlę, potrzebuje miłości, opieki...  To jest coś niesamowitego, że Bóg tego potrzebuje. Trzeba Go karmić, przytulić, bronić od niebezpieczeństw... Józef jest ojcem rodziny, jest o nią zatroskany... On też teraz może dotykać Jezusa, wziąć Go, opiekować się Nim. Ma dbać o wszystko, co jest potrzebne Maryi i Jezusowi. To nie jest w takich warunkach dla niego łatwe.
       Rozważając to wszystko można zrozumieć, że nasz brat Karol, który tak kochał Jezusa, mógł trwać dzień i noc w kontemplacji. Ma to nam jednak przypominać, że mamy żyć tą duchowością. Że mamy się oddać Panu Bogu z zaufaniem dziecka i pamiętać o słowach Jezusa,  że "kto się uniży jak to dziecko, ten  jest największy w Królestwie niebieskim."