Moi Kochani!
Minął już kolejny tydzień od Święta Nawiedzenia, w którym śpiewałam Magnificat, otoczona moimi małymi siostrami i bliskimi, dziękując Bogu za łaskę złożenia ślubów wieczystych. Wielbi dusza moja Pana, Boga mojego i Zbawiciela. W Nim moja radość, moja moc…– te słowa refrenu wciąż brzmią w moich uszach i wewnętrznie je nucę…
Bóg uczynił mi wielkie rzeczy…
Moim bezpośrednim przygotowaniem do tego wydarzenia był 3 tygodniowy pobyt we wspólnocie w Zagrzebiu, z którą pochylałam się nad tekstem naszych konstytucji mówiących o życiu modlitwy. Później miałam podarowany czas rekolekcji w ciszy w naszej pustelni ze Słowem dnia i tekstami msJ Magdaleny o dziecięctwie duchowym. Towarzyszyły mi dwa przedmioty: zdjęcie nowonarodzonego bratanka i moja biała szatka ze chrztu … „Panie, Ojcze Święty (…) spraw niech łaska chrztu świętego, którą pragnie umocnić przez złożenie ślubów zakonnych, osiągnie w niej pełny rozwój….” (z kolekty na profesję wieczystą). W tym duchu przygotowywałam się do ślubów, dlatego też ta biała szatka miała dla mnie wyjątkowe znaczenie tego dnia podczas liturgii.
Przez cały ten miesiąc czułam dyskretną obecność i prowadzenie Matki mojego Pana. Jak echo wracały do mnie w tym czasie słowa Elżbiety skierowane do Maryi: Błogosławiona, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana. One wzbudziły we mnie wdzięczność Panu za dar wiary i pragnienie, by liturgia tych ślubów przyczyniła się do umocnienia w wierze, tych wszystkich, którzy będą w niej uczestniczyć.
Wraz z siostrami z naszego regionu Europy środkowo-wschodniej, w te ostatnie dni maja, powtarzałam za bratem Karolem: „Matko Boża, która swoim »Tak« zmieniłaś oblicze świata, przygarnij do siebie tych, którzy chcą powiedzieć »Tak« na zawsze. Ty znasz cenę tego słowa (…) naucz nas mówić je tak jak Ty, w pokorze, prostocie i oddaniu się Woli Ojca…”.
W piątek, 31 maja, w naszej parafii w Częstochowie, w Dolinie Miłosierdzia, zgromadziliśmy się na uroczystej Eucharystii, której przewodniczył o. Cherubin OFM wraz z ks. proboszczem Tadeuszem i ks. Janem. Poprzedziło ją zawiązanie wspólnoty poprzez słowo powitania i wprowadzenia do liturgii naszej msJ Krysi Klary. To na jej ręce składałam śluby, jako reprezentującej naszą odpowiedzialną generalną. Ogromną pomocą w modlitewnym przeżywaniu tego wydarzenia była nasza „małosiostrzana” schola, wsparta przez siostrę Aleksandrę i brata Marcina z parafii.
Dla mnie szczególnym momentem na początku Mszy Świętej było udzielenie odpowiedzi na pytanie celebransa: O co dzisiaj prosisz Boga i Jego Kościół? Po Liturgii Słowa z dnia święta (Rz12,9-16b; Iz12,2-6), a więc Ewangelii o Nawiedzeniu (Łk1,39-56) i homilii, nastąpiła ceremonia złożenia ślubów.
On jest Wszechmogący i Święty…
Mój wzrok zatrzymuję dziś właśnie na zdjęciach z tej części liturgii: siostry podchodzą, by wyrazić, że angażują się razem ze mną na drodze naśladowania Jezusa, naszego Umiłowanego Pana i Brata. A Pan pozwolił, by otoczyły mnie nie tylko siostry z Polski, ale także ze Słowacji, Czech, Niemiec, Włoch, a nawet z Rwandy – msJ Marta, z którą przed laty byłam w nowicjacie w tamtym kraju. Te wyciągnięte dłonie, siostrzane uściski pełne radości, wzruszone twarze, przywodzą mi na myśl obraz brata Karola Nawiedzenie , tak bardzo nam znany… Z wdzięczności Bogu za wszystkie Spotkania – Nawiedzenia, do ołtarza zostali przyprowadzeni w sposób symboliczny ci, których On postawił na mojej drodze życia. W procesji z darami przyniesiony był między innymi rwandyjski kosz-agaseke, znak pokoju i dobrej woli, wypełniony imionami osób, które dane mi było spotkać w życiu. Także w ich intencji sprawowana była ta Msza Święta. Wiele z nich było z nami… Tato, mimo ciężkiej choroby, bracia, krewni, przyjaciele z dzieciństwa, studiów, pracy, Fraterni… Jakże miłą niespodzianką była obecność koleżanek i kolegów ze Szczecina, z urzędu pocztowego, gdzie pracowaliśmy razem przez prawie 5 lat. To właśnie czas we wspólnocie w tym mieście i praca listonosza sprawiły, że tajemnica Nawiedzenia stała się dla mnie szczególnie ważna. „Nawiedzenie (…) pozwoli im zrozumieć, jak poprzez miłość pokorną i głęboko ludzką, w zapomnieniu o sobie i w dyspozycyjności wobec innych, objawiać obecność Jezusa” ( z reguły małych sióstr Jezusa).
On jest miłosierdziem bez granic…
Na zakończenie Liturgii Ofiary uwielbialiśmy Boga, powtarzając za Maryją słowa, które usłyszeliśmy w czasie Ewangelii. A po tym radosnym śpiewie znów wyciągnięte dłonie, uściski, słowa błogosławieństwa… od rodziny, krewnych, sąsiadów i przyjaciół. Jakie szczęście móc ich przytulić i dzielić z nimi tę radość z powodu Jezusa i Jego Ewangelii…
Nasza agapa też była wypełniona duchem Nawiedzenia, dzięki programowi jaki przygotowały siostry po obiedzie. Zostałam zachęcona, abym jak Maryja wyśpiewała Bogu Magnificat, a bym nie zapomniała jak wiele dobra mi dał, wyświetlono zdjęcia z różnych etapów mego życia ze wspomnieniami przyjaciół oraz sióstr. Najwięcej uśmiechów wywołała scenka w gwarze śląskiej przedstawiająca moje powołanie na Górze św. Anny w wyobrażeniu moich sióstr (dla osób spoza mojego rodzimego regionu było tłumaczenie;). Nasze świętowanie zakończyliśmy krótkim nabożeństwem majowym, a część z nas poszła jeszcze pokłonić się Matce Bożej na Jasnej Górze.
Nasza częstochowska wspólnota stała się w tych dniach jak Ain Karem. Wiele osób nawiedziło nasz dom, a w kaplicy nie ustawała modlitwa. Na drzwiach kaplicy wisiała kartka z intencją na maj dla naszej rodziny Karolowej, a na niej moje imię… Jestem wdzięczna Bogu za okazane mi miłosierdzie, moim siostrom za zaangażowanie w przygotowania, a Wam z serca dziękuję za modlitwę i duchową bliskość…
On miłością jest zawsze wierną…
Wielbi dusza moja Pana, Boga mojego i Zbawiciela. W Nim moja radość, moja moc…
msJ Hiacynta Magdalena
Zobacz fotogalerię z tego wydarzenia - Galeria zdjęć.