Kontemplacja

Kontemplacja z całą pewnością bardzo mocno wpisuje się w duchowość Nazaretu, ona z niej wypływa.

Kontemplacja z całą pewnością bardzo mocno wpisuje się w duchowość Nazaretu, ona z niej wypływa. Brat Karol rozmyślając o życiu ukrytym Jezusa z Maryją i Józefem mówił w odniesieniu do Maryi i Józefa o dwóch płaszczyznach przeżywania przez nich codzienności. Jedną z nich było to co bardzo ludzkie i obecne w każdej rodzinie, „szara codzienność” byśmy mogli powiedzieć. Ale ta szara codzienność przeżywana przez Maryję i Józefa była inna, bo przesiąknięta tą drugą płaszczyzną, o której Brat Karol mówi, że była właśnie kontemplacją. Bo przecież Maryja z Józefem adorowali i kontemplowali tajemnicę Syna Bożego od samego początku – Maryja już od poczęcia, Józef od narodzin. Wpatrywali się w Jezusa, rozmyślali, poświęcali mu  czas, troszczyli się o Niego i to wszystko w głębokim skupieniu, w ciszy serc.


Na nasze dzisiaj, kiedy chcemy rozważać i pogłębiać duchowość Nazaretu trudno mówić o samej kontemplacji bez odniesienia do adoracji, czy właśnie ukrytego życia Pana Jezusa. Kontemplacja, adoracja, Nazaret – to elementy nieodłączne i przenikające się. Wszystkie razem składają się na całość najpierw dziedzictwa zostawionego nam przez Brata Karola, ale także na całość chrześcijańskiego życia, w których tych elementów nie może zabraknąć.
To chrześcijańskie życie kształtowane jest na różne sposoby, więc póki spróbuje opisać Karolową kontemplację, wypiszę kilka myśli znalezionych w Katechizmie Kościoła Katolickiego. Tak – właśnie w KKK odnaleźć można kilka punktów o kontemplacji (KKK 2709-2719) jako o jednej z form modlitwy i zachęcam do lektury tych punktów. Można tam odnaleźć między innymi takie sformułowania, każde po krótce omówione: że kontemplacja jest modlitwą dziecka Bożego, modlitwą grzesznika, że jest najprostszym sposobem wyrażenia tajemnicy modlitwy, ale i że jest darem, że jest milczeniem, zjednoczeniem z modlitwą Jezusa itd.


Wracając do Brata Karola. Z pewnością był on osobą kontemplacyjną. Brat Karol od momentu nawrócenia aż do śmierci praktykował kontemplację. Kiedy komentował ewangeliczną scenę wizyty Pana Jezusa w Betanii u Marii i Marty, w której oczywiście Maria prezentuje postawę kontemplacji, pisał tak: „Najlepsza cząstka to życie kontemplacyjne, życie modlitwy, życie, które odrywa się całkowicie od spraw materialnych, aby poświęcić się jedynie kontemplowaniu naszego Pana; życie, w którym umysł, nie zajmując się żadnymi sprawami ziemskimi, jest całkowicie zatopiony w myśleniu o Bogu, patrzy na Niego, wsłuchuje się w Niego, mówi do Niego bezustannie – dzięki stałemu poczuciu Jego obecności oraz dzięki modlitwie, która może być różna w różnych momentach dnia, ale nigdy nie ustaje… Maria żyje jak inni, ale cokolwiek by robiła, jej oczy, dusza i serce są zawsze całkowicie zwrócone ku Jezusowi: On jest całym jej życiem. Oto właśnie życie kontemplacyjne, życie najgorętszą miłością, bo miłością uwielbienia. To właśnie najlepsza cząstka – cząstka będąca udziałem Maryi Panny i św. Józefa w Nazarecie, Najświętszej Dziewicy przez całe Jej życia, św. Jana Chrzciciela na pustyni, Marii Magdaleny w Betanii, w Galilei, w Judei, w Prowansji (której jest patronką). Oby to była także nasza cząstka! Naśladujmy naszą błogosławioną matkę – św. Magdalenę, tę „żarliwą wielbicielkę” Jezusa.”
„Jej oczy, dusza i serce są zawsze całkowicie zwrócone ku Jezusowi: On jest całym jej życiem. Oto właśnie życie kontemplacyjne, życie najgorętszą miłością, bo miłością uwielbienia”. Tak więc najistotniejszą treścią kontemplacji jest miłość, szczególnie miłość do Jezusa. Idzie o tęsknotę, myśl kierowaną nieustannie ku Panu, bez porzucania codzienności i obowiązków. To powierzanie się Jemu, dotykanie i odkrywanie tajemnicy Jego miłości, Jego nieustannego zwracania się ku człowiekowi. Człowiek kontemplacji nie pamięta o sobie, nie myśli o sobie, ale pamięta i myśli o Panu, słucha Go i idzie tam, dokąd zostaje posłany, jak Brat Karol, który najpierw szukał Boga i miejsca, gdzie mógłby Mu służyć, tak by na końcu pójść tam, dokąd posłał Go sam Bóg – na pustynię, do Tuaregów.


Człowiek kontemplacji, który nie ucieka od codzienności i rzeczywistości, potrzebuje momentów bycia sam na sam z Bogiem. Samotność jest bezpieczną i wskazaną przestrzenią spotykania i kontemplowania Pana. Potrzeba, oprócz codziennych spraw mieć czas na to, by usiąść przed Panem, zostawić ta ten czas wszystkie sprawy i po prostu być, oddychać Panem, wsłuchiwać się w Jego Serca, w Jego wolę i pragnienia. Nie idzie o ucieczkę od ludzi i obowiązków, ale o czas wydzielony i oddany Bogu – by móc być z człowiekiem, trzeba być najpierw z Bogiem, być nieść innym Pana i Jego miłość, nie siebie i swój egoizm. Nawet najbardziej czynne i aktywne życie człowieka potrzebuje czasu modlitwę u stóp Bożych. Oczywiście potrzebna jest do tego cisza. Pomaga temu cisza zewnętrzna, ale konieczna jest z pewnością cisza serca, by nie przegapić Bożego nawiedzenia, by nie upadło na ziemię żadne z Bożych słów, by żadna sprawa i problem nie zajęły miejsca Panu i Jego miłości. Samotność, cisza i czas – to warunki można śmiało powiedzieć konieczne dla kontemplacji: „Jak miło być sam na sam z kimś, kogo kochamy, pośród ciszy, całkowitego odpoczynku i cienia ukrywającego ziemię! Jak miło jest korzystać w tych godzinach z sam na sam z Bogiem! … godziny nieporównanej szczęśliwości, godziny błogosławione, które kazały św. Antoniemu sądzić, że noce są za krótkie… Te godziny, kiedy wszystko milknie, usypia, jest skąpane w cieniu, przeżywam u stóp Boga, otwierając swe serce na Jego miłość, mówiąc Mu, że Go kocham, a On mi odpowiada, że niezależnie od tego, jak wielka byłaby moja miłość, nigdy nie będę Go kochać tak, jak On mnie umiłował… Szczęśliwe godziny, które Bóg mój pozwala mi spędzać sam na sam z Nim.”


„Pan nasz raz jeszcze daje nam przykład modlitwy samotnej w nocy. Wchodzi sam na zbocze góry, aby się tam modlić nocą… Naśladujmy Go! Niech te godziny spędzone sam na sam z Bogiem, pośród ciszy i skupienia nocnego, gdy wszystko jest pogrążone w ciemności i śnie, będą najmilszymi godzinami naszego życia! Jak miło jest pozostawać jedynym przebudzonym stworzeniem u stóp Boga, podczas gdy wszystko trwa w uśpieniu na ziemi! Korzystamy z tego bez miary, upajajmy się boskim szczęściem, prośby Boga, byśmy mogli spędzać noce całe w tej niewysłowionej szczęśliwości i abyśmy tyko jednej rzeczy rano żałowali, mianowicie – jak święty Antoni i jak Ty, Panie Jezus – nadejścia jutrzenki. Amen.”


Noc, obok ciszy, samotności i czasu jest uprzywilejowaną porą do bycia z Bogiem. Najpierw dlatego, że taki przykład zostawił nam Pan Jezus: dzień był oddany ludziom, a noc Bogu. Dalej jest to jakby naturalne, że noc niesie czas niewypełniony obowiązkami i możliwy do podarowania Bogu. Często korzystał z tego przecież Brat Karol.
Życie kontemplacją nie może być ucieczką od świata, od ludzi, od ich spraw, problemów, rozterek. Momenty samotności i ciszy dla Pana mają być po to, by z Jego miłością podchodzić do codzienności i człowieka, by nasze spojrzenie kierowane ku innym, było Bożym spojrzeniem, by nasza służba wobec braci i sióstr była służbą Jezusowi według słów o dostrzeganiu Go w najmniejszych. Kontemplacja ma prowadzić do rzeczywistości, przenikać ją – jak u Maryi i Józefa. Kontemplowali nie opuszczając „szarej codzienności”. Powiedzielibyśmy kontemplacja w świecie: w kaplicy, u stóp Pana, ale także poza. Kontemplacja Pana ma prowadzić do człowieka, od sakramentu Bożej obecności do sakramentu brata. Innej drogi nie ma. Bóg w kontemplacji wychodzi ku nam, daje się odkrywać, poznawać, kochać – to droga do naśladowania dla nas wobec brata, który jest obok. Św. Jan pisze o tym w swoim liście: „Jeśliby ktoś mówił: ”Miłuję Boga”, a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. [1 J 4,20]


I to, co jest nieodłączne Karolowemu życiu i modlitwie: „najważniejszą formą modlitwy kontemplacyjnej jest adoracja Najświętszego Sakramentu”. Adoracja przeżywana w ciszy, w samotność, „u stóp Pana”, bardzo blisko. Bóg sam obecny na wyciągnięcie ręki, czekający na swoje dzieci, na ich obecność, ten który chce się podarowywać do końca. Czyż nie jest to idealny czas na kontemplację? Na kontemplowanie miłości Pana, który w pragnieniu bycia jak najbliżej człowieka, oprócz tego, że stał się jednym z nas, to jeszcze zostawił nam Siebie w Eucharystii? Trzeba wnikać w tę tajemnicę Bożej miłości wychodzącej do człowieka, miłości posyłającej do człowieka, miłości przygarniającej, miłości największej, Miłości, która oddała życie, i która wciąż je daje…


I jeszcze jedno: kontemplacja jest darem. Nie da się jej nauczyć ani zdobyć. Jest wielu świadków i proroków, m.in. Brat Karol, którzy podpowiadają, że jest taka droga, i że warto się w nią wybrać. Pan Bóg każdemu wskazuje drogę, podarowuje się tak, jak sam chce. Nic nie można przyspieszać, próbować omijać jakieś etapy. Pan Bóg prowadzi każdego najlepszą drogą, bo nie zależy od człowieka osiągnięcie tutaj na ziemi doskonałej kontemplacji i miłości, ale zależy od człowieka wzrastanie każdego dnia w kontemplacji, bycie wytrwałym i oddanym, czekającym i ufającym.


Zachęcam do lektury obecnego już na stronie tekstu o kontemplacji w dziale o nazaretańskiej duchowości. Część z treści pewnie będzie się pokrywać, co znaczy że prowadzą do tego samego celu. A zresztą kontemplacja ma to do siebie, że bardziej trzeba jej szukać i praktykować iż o niej pisać czy czytać.
Prośmy Maryję i św. Józefa, by prowadzili nas drogami codzienności i kontemplacji, by wciąż uczyli nas Nazaretu – tego zewnętrznego, ale jeszcze bardziej tego duchowego, by nasze oczy, umysły i serca wciąż i nieustannie były skierowane ku Panu i Jego miłości.

 

Pobierz artykuł: Kontemplacja