s. Dolores Zok

s. Dolores Zok

Werbistka

Po dwudziestu latach pracy na misjach w Angoli i RPA pochodząca z Olesna s. Dolores wróciła w rodzinne strony. Na misjach w Angoli opiekowała się trędowatymi, dziećmi ulicy, przeżyła wojnę domową, a w Republice Południowej Afryki założyła klasztor sióstr misyjnych i opiekowała się chorymi na AIDS w prowincji Limpopo.

W Afryce cały czas pracowała z chorymi dziećmi , trędowatymi, chorymi na AIDS. Obecnie posługuje w kawiarence kurialnej, poza tym jest przełożoną wspólnoty, radną prowincjalną, animatorką misyjną w diecezji, a główne zajęcie to duszpasterstwo akademickie i obecnie studentką teologii...

Moja PRZYJAŹŃ Z KAROLEM... to już dawno. Pamiętam, kiedy byłam w Afryce żyłam w takiej wiosce nad samym oceanem . Nie było prądu, nie było komputera, telewizji, ale byli ludzie, ocean i mały szpital, gdzie pracowałam. To takie bardzo specyficzne życie, dziś mile wspominam, ale pamiętam, że czułam się czasem samotna i szukałam recept, by przeżywać w pełni moją codzienność. Byli chorzy... i ciągle ten sam temat.. a potem mała kaplica, ocean i to wszystko. Wieczorem szybko zapadał zmrok, było bardzo ciemno, więc szybko chodziłam spać, a wraz ze słońcem wstawałam... wielkim afrykańskim słońcem. Wtedy właśnie , ktoś podarował mi książkę o Bł. Karolu de Foucauld. Było to piękne odkrycie dla mnie... człowieka , który żył zupełnie na pustyni... i tak bardzo kochał Boga.


Jego tak bardzo proste życie... i ciche, by modlić się...Jego medytacje nad psalmami,ujęły moje serce tak bardzo , że stały się moją codzienną modlitwą.Z głębi pustyni niósł świadectwo o miłości i i bycia bliźnim dla każdego człowieka. Co najbardziej uderza mnie w duchowości Małych Braci to taka piękna prostota życia, duchowość ostatniego miejsca i adoracja.

Szczególnie dziś, w świecie stanowisk społecznych i tytułów naukowych , życie Małych Braci których znam osobiście, jest dla mnie inspiracją do mojej codziennej drogi. Ciągle się uczę... ciągle na nowo... bycia taką małą siostrą... i różnie mi to wychodzi.