Duchowość brata Karola można bardzo głęboko odczuć przyjmując posługę akolity, ministranta ołtarza oraz wiążącej się z tym funkcją nadzwyczajnego szafarza Komunii świętej. Pan Jezus Eucharystyczny i adorowanie Go w tej postaci jest przecież tak ważnym dla brata Karola, że zwłaszcza w Nazarecie poświęca adoracji bardzo dużo czasu. Karol już wie, że to w tej małej hostii zawarte jest wszystko czego potrzebuje człowiek.. Ten mały kawałek chleba który widzimy naszymi oczami, to miłość, sens istnienia i największy głód człowieka. Widzą to oczy wiary. Widzą serce Jezusa w agonii, umierające w ofierze ze swojego życia z miłości dla każdego z nas, z miłości do mnie! Potwierdzają to badania naukowe każdego z cudów Eucharystycznych. Mięsień serca w agonii. Pan Jezus daje nam największy skarb swoje serce, swoją miłość. Teraz jako akolita pełnić pomagać będę kapłanom w udzielaniu a także zanoszeniu ludziom nie tylko dobrego słowa ale Miłości w czystej postaci ukrytej pod postacią chleba... Zatem akolita to sługa Miłości, sługa serca Pana Jezusa. Cieszę się, że idę w tej drodze razem z małym bratem bo on czuł podobnie, inaczej nie podpisywał by się właśnie symbolem serca z krzyżykiem, nie nosił by go na piersi i nie ozdabiał by nim swego otoczenia. Tak czujemy podobnie bracie Karolu.. To serce jest kluczem do naszego zbawienia a ja oddaję mu się na służbę z całą miłością mojego serca, „bo miłość przynagla mnie by oddać się całkowicie w Twoje ręce”.
Obłóczyny zaś to moment niezwykle poruszający. Przyjęcie stroju duchownego to zaparcie się samego siebie, to przyjęcie krzyża Pana Jezusa i wyruszenie z Nim na Golgotę. Teraz na ulicy ludzie poza znajomymi nie widzą Janka. Widzą.. księdza, widzą Kościół a już ode mnie zależy czy zobaczą i spotkają Jezusa. To jest ponownie wejście, głębsze wejście w radykalizm życia Ewangelią nie tylko wewnętrzny ale i zewnętrzny. To jak rozpoczynanie nowego życia, przyobleczenia się w Chrystusa. Jest to czas wielkiej radości ale i wyzwania, bo zwłaszcza dziś trzeba bronić godności sutanny a nawet odbudować jej dobre imię. Jednak świadom trudności tego zadania podejmuję je z zapałem! Bo taką drogę przeszedł brat Karol. Przeszedł drogę gorszą niż niejedno z naszych miast. Wszedł między naród zupełnie obcy kulturą i wiarą czy wręcz wrogi Francuzom. Jednak miłość Chrystusa, która płonęła w sercu Karola topiła serca wszystkich którzy spotykali brata wszystkich. Zmieniała świat bo była od Jezusa . Kto spotykał się z Karolem doświadczał zapewne tego czego doświadczył bogaty młodzieniec z Ewangelii „ Jezus spojrzał na niego z miłością” a gdy ktoś potrzebujący przychodził, bądź wołał jak Bartymeusz na Jezusa, to Karol przerywał nawet modlitwę, zatrzymywał swój bieg życia tak jak Jezus przystaną i zapytał Bartymeusza „Co chcesz abym Ci uczynił?” Widząc nas w stroju duchownym ludzie wołać będą nie o mnie ale o Jezusa.. tak jak przychodząc do brata Karola spotykali Jezusa. Jedynymi słowami jakimi mogę podsumować moment obłóczyn to duma i wielka radość, że Pan Jezus tak wielkie rzeczy dla mnie uczynił. Zarazem towarzyszy temu poczucie ogromnej odpowiedzialności. Dlatego codziennie wołam „Mój Boże powierzam się Tobie…” Mój Boże idę za Tobą, idę wsparty o ramię brata Karola idę i dojdę do Ciebie „bo Ty jesteś moim Ojcem Amen”.
Jan Pander