Czym jest Marsz?
Brat Karol przemierzał setki kilometrów pustyni chcąc zanosić Jezusa najbardziej opuszczonym; bez kazań, tylko niosąc im szacunek i przyjaźń, żyjąc tajemnicą Nawiedzenia. Odkrywał Boga w ciszy i podczas godzin samotnej wędrówki, ale również w tych, dla których z czasem stał się bratem, bratem powszechnym.
„Najczęściej idzie pieszo, samotny, przesuwając paciorki zwisającego u pasa różańca. Nigdy się nie skarży i zawsze jest gotów pomagać innym, każdemu”… „Popołudniami zatrzymuje się na krótki odpoczynek, najchętniej w jakiejś oazie, niedaleko od wioski…”
/brat Moris: Brat Karol de Foucauld/
|
Rekolekcje w drodze zwane "Marszem", organizowane przez członków wspólnot należących do duchowej rodziny brata Karola de Foucauld - małe siostry Jezusa, małych braci Jezusa i żeński Instytut Świecki Fraternia Jesus-Caritas - to forma pieszej pielgrzymki, adresowanej do osób w wieku 18-30+. Forma ta jest jednak trochę inna, niż zazwyczaj praktykowana. Wypływa z duchowości brata Karola - kontemplacji w świecie - polegającej na trwaniu w obecności Pana Boga i szukaniu Jego śladów pośród zwyczajnych wydarzeń codzienności oraz w bliźnich, jakich nam daje. A do tego odkrywania konieczna jest cisza – ta zewnętrzna, która umożliwia wsłuchanie się w swoje serce i wejście w ciszę wewnętrzną. Dlatego na Marszu jest dużo ciszy; sprawujemy codziennie Eucharystię i adorujemy Jezusa w konsekrowanej Hostii. Spokojnej wędrówce sprzyja kameralne grono (do 25 osób) i niezbyt długie etapy (zazwyczaj dwudziestoparo-kilometrowe). Czas razem spędzany zawiera w sobie modlitwę i zwyczajne, proste bycie. Nie ma tematów tabu, nie ma tytułowania się w jakiś sposób; mówimy do siebie nawzajem po imieniu. Nocujemy u przyjmujących nas mieszkańców miejscowości, przez które przechodzimy, czasem w domach pielgrzyma, w szkołach.
Zmierzamy do sanktuariów maryjnych (najczęściej), mniej lub bardziej znanych (chętniej: mniej znanych), po terenach uboższych, z dala od głównych traktów pielgrzymkowych. Ważne jest dla nas piękno otaczającej przyrody, toteż planując trasę staramy się brać i ten aspekt pod uwagę.
Zwykle w wędrówkę i ciszę wprowadza nas sprawowana w prosty sposób Jutrznia i godzinna Adoracja. Pierwszych kilka godzin dziennego etapu idziemy w milczeniu. Idąc w ciszy mamy możliwość lektury przygotowanych tekstów opracowanych w formie książeczki, jaką otrzymuje każdy uczestnik. Milczenie pomaga w refleksji, modlitwie, ale też jednoczy. Wspólne milczenie, "ramię w ramię", jest bardzo cennym doświadczeniem.
![]() |
W drugiej połowie dnia przychodzi czas na spotkania w małych grupach. Rozpoczynamy je skromnym posiłkiem (zabranym rano z miejsca noclegu), a potem dzielimy się osobistymi refleksjami wokół tematu przeznaczonego na dany dzień, po czym ruszamy dalej. Odtąd jest pora na swobodne rozmowy. Nie mamy zwyczaju śpiewać w drodze, jak to zwykle bywa na pielgrzymkach. Co nie znaczy, że jesteśmy ponurakami. Po prostu inna tradycja. Wieczorem ciepły posiłek oraz Msza św. I czas na odpoczynek.
Marsz to osiem dni w drodze. Ale gdy każdy wraca do swojej codzienności, Marsz trwa dalej na wielu drogach i ścieżkach, w codzienności wcale nie szarej, bo przemienionej doświadczeniem miłości Boga przychodzącego w drobnych gestach przyjaźni, poruszeniach serca, pięknie przyrody. Jego bliskość staje się żywą rzeczywistością, która przenika zwykły dzień i daje Nadzieję. Każdy idzie swoją małą drogą, a to, co niepozorne, dzięki takiej optyce nabiera wartości drogocennej perły.
Marsze, które dotąd się odbyły:
2007 r.: Machnów Stary – Kalwaria Pacławska
2008 r.: Sanok - Kalwaria Pacławska
2009 r.: Szczecin – Siekierki
2010 r.: Kielce – Św. Krzyż
2011 r.: Pewel Mała – Kalwaria Zebrzydowska
2013 r.: Chełm – Kodeń
2015 r.: Gietrzwałd – Stoczek Klasztorny.
Szczegóły:
Zapraszamy na rekolekcje w drodze "Na drogach Miłosierdzia" organizowane przez małe siostry i małych braci Jezusa, instytut Jesus Caritas i przyjaciół. Termin 13-21 sierpnia 2016. Trasa Koszalin - sanktuarium w Skrzatuszu koły Piły. Zapisy do 10 lipca pod numerem telefonu 513 718 877 koszt ok. 120 zł.
Co zabrać:
-wygodne buty
-mały plecak podręczny
-kurtka/płaszcz od deszczu
-nakrycie głowy
-sandały/klapki lub inne buty – jako zmienne po wędrówce
-Pismo Święte
-dokumenty osobiste
-śpiwór
-karimata
-specyfik przeciw komarom
-krem p/słoneczny
-leki i inne osobiste rzeczy (zależnie od potrzeb).
Świadectwa
Sama droga stawała się celem
Rekolekcje w drodze – czy to takie samo doświadczeni, jak piesza pielgrzymka? – zastanawiałam się, bo nigdy wcześniej nie słyszałam o takich rekolekcjach, a na pielgrzymce zdarzyło mi się być. Okazało się, że było to zupełnie nowe doświadczenie.
Początkiem drogi był Chełm, skąd szliśmy na północ w kierunku Kodnia. To tylko kilkadziesiąt kilometrów, które każdy z nas mógłby przebyć samochodem w ciągu godziny. My jednak zdecydowaliśmy się przebyć ją pieszo, bez pośpiechu, a może nawet „zatrzymując się poza czasem”. Nie chodziło o szybkość, ale o samą drogę.
W dniu, kiedy się spotkaliśmy, zobaczyłam przed sobą same nowe twarze. Każda inna, w różnym wieku, z różnych środowisk, części kraju i różnym bagażem doświadczeń. Byłam ciekawa każdej osoby i każdej kolejnej chwili. Pierwszego dnia o poranku zaczęliśmy od adoracji Najświętszego Sakramentu, Mszy Świętej i wysłuchania krótkiej konferencji na drogę. Ta część powtarzała się każdego dnia.
Wyruszaliśmy w drogę z takim porannym umocnieniem i zatrzymaniem się w Bożej obecności. Pogoda była piękna, chwilami było dość upalnie, ale wędrówka wśród zieleni przepięknych nadbużańskich terenów, sprawiała, że można było zapomnieć o spiekocie dnia. Szliśmy w milczeniu. Każdego dnia od rana, aż do godzin obiadowych obowiązywała cisza. Każdy mógł sam na sam zostać ze swoimi myślami.
Południowa przerwa i posiłek były czasem zregenerowania sił. Można też było wzmocnić się duchowo podczas dzielenia z innymi. Późniejsza wędrówka wyglądała już nieco inaczej. Nadal trzeba było iść, ale można było rozmawiać ze sobą do woli. Byliśmy już bardziej zmęczeni, ale doświadczaliśmy wspólnoty w inny sposób. Był to czas, kiedy można było porozmawiać, pośmiać się i zwyczajnie pobyć razem.
A każdego dnia wieczorem czekała nas niespodzianka. Gdzie będziemy spać, kogo spotkamy, czy się wyśpimy? To pytania, na które odpowiedzi przychodziły z czasem. Ale właśnie ta niepewność jutra sprawiała, że tym bardziej trzeba było się zdać na Bożą opatrzność. Nigdy nie wiedzieliśmy, co nas spotka, co zaboli, jak
zniesiemy upał, deszcz, czy ataki komarów. Ciągłe bycie w drodze niosło szereg niespodzianek i jeszcze bardziej otwierało na doświadczenie chwili obecnej.
Dla mnie Marsz, to czas, w którym mogłam zaczerpnąć jak ze źródła. Czas, w którym mogłam nabrać sił, zostawić za sobą niepotrzebny bagaż. To czas kontaktu z ciekawymi ludźmi i obcowania z pięknem natury. Czas ciszy, rozmów i radości, a przede wszystkim czas wejścia w głąb siebie.
Ania – uczestniczka Marszu (z Chełma do Kodnia) w 2013 r.
|
Marsze Karolowe były dla mnie zawsze doświadczeniem radosnej harmonii - czyli czasem wakacyjnego odpoczynku wśród pozytywnych osób i przyjaznych kontaktów, sycenia się pięknymi widokami podczas wędrówki oraz momentami wypełnionymi cichą kontemplacją w drodze. Momenty te, to wspaniała okazja do wewnętrznego wyciszenia, dającego owoce pokoju serca i bliskości z Tym, który jest.
Podsumowując, Marsz jest z pewnością szansą na „naładowanie baterii” na cały rok i gorąco polecam tę formę pielgrzymowania każdemu, kto jej jeszcze nie spróbował!
Kasieńka (Marsz 2010 i 2011).