Od tylu wieków Izrael oczekiwał Mesjasza. Oczekiwał. Miał swoje oczekiwania, swoje wyobrażenia co do Niego. A jaki okazał się scenariusz Boga?
Nazaret – nie Jerozolima.
Prosta, uboga rodzina – nie rodzina królewska.
Czas działania – przewidziano około 33 lata.
Tylko tyle lat na wszystko. Czy Mesjasz nie mógł się pojawić już jako osoba dorosła i wreszcie zacząć działać?! Od tylu wieków na to czekano – żeby zaczął działać!
Bóg wybrał inaczej. Uznał za słuszne stracić cenny czas na dziewięć miesięcy ciąży. Uznał za słuszne stracić kolejne miesiące i lata na rozwój, wzrastanie, dojrzewanie, na to by być zależnym od innych, by uczyć się heblowania desek… Tak dalece nie różnił się od mieszkańców Nazaretu, że nikt nie po-dejrzewał Go o bycie Mesjaszem. 30 lat życia w Nazarecie! Po to, żeby zupełnie nic nie zrobić! Tylko jakieś trzy lata przeznaczyć na działanie! Jaki może być sens tego wszystkiego?
Czy może być coś dobrego z Nazaretu?
Tajemnica Nazaretu i jego sensu dla współczesnego człowieka wciąż jest dla nas do odkrycia. Ona wstrząsnęła życiem Karola de Foucauld, który dwa lata po swoim nawróceniu wybrał się na pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Zafascynowanie Ubogim Cieślą z Nazaretu będzie go pchało do naśladowania tej drogi : „W głębi duszy marzę o jednym… o czymś bardzo prostym, mało licznym, a co przypominałoby pierwsze wspólnoty z początków Kościoła… kilka dusz prowadzących wspólnie życie Nazaretu, utrzymujących się z własnej pracy, jak Święta Rodzina w Nazarecie, realizujących to życie w kontemplacji Jezusa”. Dla uczniów brata Karola świadczenie życiem o tej Tajemnicy stało się ich szczególną misją.
Tajemnica Nazaretu jest jak ta ewangeliczna ziemia, która kryje w sobie skarb. To nie jest skarb zarezerwowany tylko dla zakonników, to jest skarb dla każdego człowieka, a w szczególności chrześcijanina.
Skarb intymnej więzi z Ojcem
W naszych wspólnotach nazwaliśmy to życiem kontemplacyjnym pośród świata. Dla Jezusa z Nazaretu szara monotonia stała się miejscem spotykania się z Ojcem i kontemplowania Jego dzia-łania. Proste, ludzkie, codzienne czynności mówiły Mu o Królestwie Ojca: obsiewanie pola, przygo-towywanie zaczynu do ciasta, sprzątanie mieszkania, zapalanie światła. Jezus nam powiedział, że nasza codzienność jest przeniknięta Obecnością Boga i nie trzeba zamykać się za murami klasztoru, by ją znaleźć ! Więcej nawet : Jezus sam stał się dla nas bramą do intymności z Ojcem, domem, w którym człowiek mieszka z Bogiem, przestrzenią Życia Wiecznego ! „Wysławiam Cię Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi a objawiłeś je prostaczkom” – to, co nas otwiera na kontemplowanie Boga, to serce pokorne i kochające, serce wsłuchane w Sło-wo Boga. Założycielka naszej Wspólnoty, mała siostra Magdalena, nazywała to postawą duszy pro-stej, ufnej i pełnej miłości, która trwa w zażyłej rozmowie z Jezusem, przypominającej czułość ma-łego dziecka wobec swojego tatusia albo serdeczne zwierzenia przyjaciół: „Postarasz się po prostu wznosić oczy ku Jezusowi i prowadzić z Nim rozmowę, jak z osobą najdroższą na świecie – w pracy, na drogach, czy też pośrodku tłumów.”
Skarb odnalezionej więzi z braćmi
Jezus z Nazaretu opowiadając nam o Bogu jako naszym Ojcu przypomina równocześnie pewną fun-damentalną prawdę, o której dzisiaj z ledwością powierzchownie pamiętamy. Znamy ją z teologii, z kazań, ale nie jest doświadczeniem naszego życia : jeśli Bóg jest naszym Ojcem, to Jezus jest na-szym bratem i w konsekwencji każdy człowiek jest naszym bratem ! Życie kontemplacyjne w Nazarecie to życie w głębokiej więzi miłości z Bogiem i z tymi, których nam dał za braci !
Karol de Foucauld odkrywał to stopniowo. Dziewięć lat po swojej pielgrzymce do Ziemi Świętej wrócił do Nazaretu i tam próbował naśladować życie swojego ukochanego Ubogiego Robotnika – Jezusa. Zaczął wyobrażać sobie siebie jako członka świętej Rodziny. Jest taka piękna medytacja z tego okresu: „Najświętsza Dziewico, święty Józefie… Pozwólcie mi dzisiaj, każdego dnia i każdej nocy mojego życia przebywać z Wami, stać się członkiem Waszej rodziny… Pomóżcie mi stać się Waszym wiernym i prawdziwym dzieckiem, czułym młodszym bratem ukochanego Jezusa, … tak, abym przyniósł Jego sercu jak największą pociechę.” I to rzeczywiście dokonało się w jego życiu. Dla br. Karola Jezus był starszym Bratem i często mówiąc o Nim, wyrażał się : „mój ukochany Brat.”
Wraz ze zmianą spojrzenia na Jezusa przyszła też zmiana spojrzenia na drugiego człowieka, jego brata. Kiedy poszedł do Algierii, by żyć wśród muzułmanów i życiem głosić im Ewangelię, swój dom nazwał fraternią Najświętszego Serca Jezusa : „Chcę przyzwyczaić wszystkich mieszkańców, chrze-ścijan, muzułmanów, Żydów… do tego, by traktowali mnie jak brata powszechnego.” W jednej ze swoich reguł tak opisywał życie wspólnoty : „Niech ich miłość braterska świeci jak latarnia mor-ska. Oby nie było dookoła nikogo takiego, nawet wśród grzeszników i niewierzących, kto nie wie-działby, że są przyjaciółmi i braćmi powszechnymi, poświęcającymi swe życie na modlitwę za każ-dego człowieka bez wyjątku i czyniącymi wszystkim dobrze. Oby nie było kogoś, kto nie wiedziałby, że ich fraternia jest portem, gdzie każdy człowiek, a zwłaszcza ubogi i nieszczęśliwy, jest o każdej porze serdecznie i bratersko zapraszany i przyjmowany.”
Skarb odzyskanego podobieństwa do Boga
Zazwyczaj myślimy, że nakaz pracy jest przekleństwem, karą za nasz pierworodny grzech.Tymczasem jednak wynika on z naszego podobieństwa do Boga. Pierwsze zdania Biblii poka-zują nam Boga pracującego, tworzącego świat i odpoczywającego po skończonej pracy. Człowiek stworzony na Jego podobieństwo ma sobie czynić ziemię poddaną. Konsekwencją grzechu jest trud i uciążliwość tej pracy, pot spływający nam z czoła. Dla br. Karola, arystokraty, który niewiele miał wspólnego z pracą fizyczną, odkrycie, że Syn Boga stał się w pełni solidarny z losem ubogich robot-ników, było wstrząsem na całe życie: „Nie mogę pojąć miłości bez potrzeby upodobnienia się, a nade wszystko bez dzielenia wszelkich trudów, przeciwności, wszelkiego ciężaru życia… Być bogatym, żyć spokojnie ze swych dóbr, kiedy Ty byłeś ubogi, żyłeś w niedostatku, utrzymując się mozol-nie z ciężkiej pracy – jeśli chodzi o mnie, ja tak nie mogę, mój Boże.” Konsekwencje tego Jezusowe-go wyboru są dla nas bardzo ważne. Jezus jest Świętym Boga. Świętość Jego człowieczeństwa nie realizuje się gdzieś w niebie czy w świątyni u boku arcykapłana, ani nawet w szkole rabinicznej. Ona dokonuje się w najzwyklejszych warunkach życia : rodzinnego, społecznego, życia pracy. Tym samym Jezus potwierdza, że to właśnie tu nasze człowieczeństwo może odzyskać swoje pierwotne piękno. Możemy dojść do ewangelicznej świętości dziecka Bożego pozostając w warunkach życia człowieka ubogiego i zmuszonego do pracy, by móc przeżyć.
Jeśli kto chce pójść za Mną…
Nazaret mówi nam, że nasze zwykłe, proste życie ma swoją niepowtarzalną wartość. Niekoniecznie życie spektakularne, wielkie osiągnięcia, nawet w najbardziej chlubnych dziedzinach, świadczą o wartości.
„Niech Mnie naśladuje” – często odczytując to Słowo myślimy głównie o publicznym życiu Jezusa, o tym jak nauczał, uzdrawiał, jak rozmnażał chleb… czasem o tym jak umierał. Tajemnica Nazaretu nas tu zaskakuje, wydaje się tak „nie-boska”. Nasze wyobrażenia Boga i oczekiwania wobec Niego są inne; chcemy żeby nam wskrzeszał nasze umierające dzieci, żeby nam uwolnił od raka nasze ukochane osoby, żeby nam dał pracę, której nie mamy…
Oczekujemy właśnie takiego Królestwa. W pewnym sensie mamy rację, bo tam już śmierci nie będzie. Ale my oczekujemy takiego Królestwa już tutaj, przecież Jezus powiedział: przybliżyło się Królestwo Niebieskie… I gorszymy się, nie rozumiemy, dlaczego tak się nie dzieje… Za życia Jezu-sa też wielu się gorszyło, nie takie były ich oczekiwania… Jezus postawił pytanie swoim uczniom: „Czy i wy chcecie odejść?” „Panie, Ty masz Słowa życia wiecznego” – odpowiedział Piotr. Słowa ży-cia wiecznego. Rzeczywiście, One są dla nas! To One sprawiają, że Królestwo się staje. To One przenoszą nas w przestrzeń Królestwa Bożego. Nazaret dla nas to Czas na oddychanie Życiem Wiecznym! Już tu możemy żyć życiem wiecznym – to jest nasze Królestwo, dostępne wszędzie, w każdych warunkach…, aż do chwili, gdy siostra śmierć weźmie nas za rękę i odrywając nas od wszystkiego, co jeszcze nas oddziela od Jezusa, wprowadzi w Niekończące się Królestwo Boże!
Mała siostra Jezusa, Krysia Klara