W Kościele współczesnym można naprawdę mówić o fenomenie Karola de Foucauld. Wskazywać na to może powszechność powołania do kontemplacji. Nie jest ona tylko zarezerwowana i przeznaczona dla kapłanów i zakonników . Sposób, w jaki realizował swoje powołanie ojciec de Foucauld, otwartość w stosunku do każdego człowieka, przekonuje, że nie są potrzebne święcenia kapłańskie, ani też klauzura zakonna, by naśladować Jezusa z Nazaretu. Brat Karol zdawał sobie sprawę z potrzeby założenia instytutów świeckich, które służyłyby potrzebom misyjnej działalności Kościoła . Karol planował założenie instytutów jako zgromadzeń świeckich, pragnących naśladować Jezusa z Nazaretu, by nieść Go do ludzi, zwłaszcza tych, którzy Go nie znają. Mały Brat planował założenie dwóch wzajemnie przenikających się i pomagających sobie nawzajem instytutów. Stowarzyszenie Braci i Sióstr Najświętszego Serca Jezusowego, wspólnoty, której członkowie mieli by za zadanie praktykowanie cnót ewangelicznych, pobożności eucharystycznej oraz nawracanie niewierzących . Katolicka Unia Kolonialna – zadaniem tej wspólnoty miało być wspieranie stowarzyszenia i działalność na rzecz misji.
Pierwsze wzmianki o potrzebie wspólnot świeckich można odnaleźć w zapiskach z 1906 roku. Karol pisze wtedy do ks. Huvelin: być może będzie możliwe znalezienie dusz dobrej woli, aby przybyć tutaj jako pielęgniarze świeccy – świeccy z wyglądu i zawodu, całym sercem dla Jezusa. Byłoby to kuszące dla żarliwych dusz, poświęcić się najbardziej zagubionym oddaniem . Zamiar założenia instytutów świeckich opierał się na myśli pomocy bezinteresownej, siania bez potrzeby zobaczenia owoców pracy, bez doświadczenia sukcesu czy radości zbierania plonów. Życie autentyczne w świecie, duchem Nazaretu, bez klauzury, bez stroju zakonnego. Te wspólnoty miałby stanowić grunt przygotowawczy do ewangelizacji, doprowadzenie chrześcijan do życia zgodnego z Ewangelią. Stowarzyszenie przez świadectwo życia jego członków, powinno przyczyniać się do wzrostu powołań kapłańskich, zakonnych i misyjnych. Maja to być dobrzy chrześcijanie żyjący w świecie. Zadaniem braci i sióstr, którzy nie są kapłanami, ani zakonnikami nie jest nauczanie zasad chrześcijaństwa, ale jest wzbudzanie szacunku, przełamanie nie prawdziwych tez swoim własnym życiem, ukazywanie bardziej przez swoje czyny niż słowa, zdobywanie zaufania i przyjaźni.
Pochylając się nad duchowością błogosławionego Karola, nie trudno nie zauważyć jak ogromną rolę odegrał kontakt Małego Brata Jezusa z drugim człowiekiem, konkretnie z muzułmanami. Codzienna modlitwa muzułmanów i ich gorliwość wywołała w nim wstrząs. Stał się dla nich przyjacielem muzułmanów, żył wśród nich, pomagał im. Widząc mnie – pisał Karol de Foucauld – winno się mówić: Skoro ten człowiek jest tak dobry, to i jego religia musi być dobra . Mały Brat od Jezusa, odkrywając i pokazując wiarę muzułmanów, uświadomił chrześcijanom, jakie stoi dzisiaj przed świeckimi zadanie. Już na początku XX wieku zostawił niezwykle aktualne przesłanie o pełnej pokory obecności w życiu drugiego człowieka . Podstawowym założeniem jego duchowości było, by nie próbować nawracać, ale po prostu, nie zapominając o swoich korzeniach, żyć wśród ludzi. De Foucauld dostosował swój styl życia do warunków życia ludzi na pustyni. Życie w eucharystycznej obecności prowadziło do otwarcia się na człowieka i do przyjęcia postawy czynnej miłości bliźniego. Po śmierci Karola de Foucauld przywódca Tuaregów, muzułmanin Moussa Ag Amastane, napisał: Kiedy dowiedziałem się o śmierci naszego przyjaciela Karola, mimowolnie zamknąłem oczy. Ciemność przeniknęła wtedy wszystko. Rozpłakałem się wylałem wiele łez. Ogarnął mnie ogromny smutek . Katolickiemu pustelnikowi udało się – bez rezygnacji ze swej chrześcijańskiej wiary – nawiązać przyjaźń i zaufanie z Tuaregami, którzy uważani są za tradycyjnie głęboko wierzących muzułmanów. Ten sam przywódca Mussa pisał 15 lat po śmierci Karola: Karol marabut, nie umarł tylko dla was, umarł też i dla nas, Niech Bóg obdarzy go swoim miłosierdziem i obyśmy spotkali się z nim w raju . Aby świadczyć o miłości Boga do człowieka, nie trzeba wyjeżdżać do oddalonych krajów misyjnych. Dla osób świeckich takim miejscem ukazywania miłości jest środowisko pracy, ale przede wszystkim miejsce zamieszkania. Prawdziwa kontemplacja przejawia się nie tylko w życzliwości i relacjach pełnych serdeczności z ludźmi. Potrzebna jest przede wszystkim odpowiedzialność za uświęcenie i dobro drugiego człowieka .
Osoby świeckie, żyjące duchowością nazaretańską powinny odznaczać się w swoim życiu naśladowaniem Jezusa z Nazaretu, oddawaniem czci Eucharystii, pracą dla nawrócenia niewierzących. Ten cel powinien być realizowany najpierw przez własne nawrócenie i prowadzenie życia zgodnego z nauczaniem Kościoła . To zjednoczenie z Jezusem powinno być pogłębiane przez sakrament pokuty oraz by w miarę możliwości uczestniczyć we Mszy świętej codziennie . Bardzo istotnym elementem jest również medytacja Pisma świętego. Ogromne znaczenie ma modlitwa wspólnotowa czy to w swojej parafii czy też w innej grupie, która przypomina człowiekowi o modlącej się wspólnocie. Modlitwa ma być źródłem i motorem wszelkich działań, przez które człowiek czy to w pracy, czy w rodzinie z wielką gorliwością może naśladować Jezusa z Nazaretu. Ważną rolę w duchowości wspólnot świeckich odgrywa dążenie do pogłębionego życia wewnętrznego, poprzez praktykowanie miłości bliźniego i pokoju. Mają być powszechnymi przyjaciółmi, aby być powszechnymi zbawcami.
Do Stowarzyszenia Braci i Sióstr Najświętszego Serca może należeć każdy katolik, osoba żyjąca samotnie lub w małżeństwie, duchowny czy świecki, każdy kto przyjął sakrament Pierwszej Komunii świętej i był bierzmowany. Duchowość nazaretańską można realizować również w życiu małżeńskim. Jacques i Reissa Maritain. W Paryżu, na Sorbonie jako młodzi studenci poszukiwali sensu życia ludzkiego, powoli tracąc nadzieję na odnalezienie odpowiedzi na egzystencjalne pytania. W końcu nawrócili się i tego samego dnia zostali ochrzczeni. Pod wpływem tych wydarzeń Raissa napisała: Bezkresny spokój spłynął na nas, niosąc w sobie skarby wiary. Nie było już pytań, niepokojów, próśb – była tylko nieskończona odpowiedź Boga. Kościół dotrzymał swoich obietnic. I jego w pierwszym rzędzie pokochaliśmy. Za jego pośrednictwem poznaliśmy Chrystusa . Ich małżeństwo zostało pobłogosławione przez Kościół. Żyli razem, tworząc coś na kształt małej wspólnoty braterskiej, otwartej na wszystkich, którzy poszukiwali prawdy, sensu życia. W ich domu była mała kaplica z Najświętszym Sakramentem, gdzie księża będący przejazdem, odprawiali Eucharystię. Wielu młodych ludzi z różnych środowisk: studenci, zakonnicy, filozofowie, niewierzący dzięki ich otwartości przeżyli nawrócenie. Jest dziś wielu takich, którzy byliby załamani, bo wszystko byłoby dla nich stracone, gdyby w tym domu w Meudon, gdzie mieszka Bóg, nie żył ten człowiek i jego żona, których spojrzenie i głos przynosi im więcej niż obietnicę; przynosi im widzialną obecność Miłosierdzia . Po śmierci swojej żony ofiarował Bogu swoje życie dla Kościoła i zbawienia ludzi, wstępując do wspólnoty Małych Braci, gdzie złożył śluby wieczyste. Papież Paweł VI kilkakrotnie zapraszał Jacquesa Maritaina do Rzymu by poradzić się w sprawie niektórych kwestii poruszanych na Soborze Watykańskim II. W swoich wspomnieniach opisując wspólnotę, jaką tworzył wraz ze swoją małżonką, Jacques Maritain pisał: W sercu tej cudownej więzi miłości, która była dziełem łaski Boga, każdy nosił w sobie nienaruszoną samotność. Jakaż to tajemnica! Im bardziej byliśmy zjednoczenie, tym bardziej każdy kroczył samotnie, Im bardziej nosiliśmy wzajemnie swoje ciężary, tym bardziej swój ciężar każdy niósł samotnie. W jaki sposób, w miarę upływu lat, pogłębiła się jedność naszej małej owczarni, lecz równocześnie, czasami – mówiąc prawdę – w sposób wręcz krzyżujący, wzrastała samotność każdego z nas. Lecz ta właśnie część należała do Boga. Na wieść o śmierci Maritaina, osobisty sekretarz papieża, przekazał, że Paweł VI zapłakał. Papież stawiał Maritaina za wzór i mistrza w sztuce myślenia, modlitwy i życia .
Prowadzić życie kontemplacyjne w świecie, dzieląc warunki codziennego życia ludzi najbardziej potrzebujących, wiernie trwać na adoracji, na pokornej modlitwie – takie właśnie powołanie realizują ludzie świeccy, którzy kroczą śladami błogosławionego Małego Brata. Z doświadczenia wiadome jest, że osiągnięcie takiej prawdziwej pełni, do której Bóg wzywa, może wymagać dużego wysiłku. Dlatego tak ważne jest, aby bracia i siostry żyjący wartościami Nazaretu cechowała wierność bycia pomocnikami kapłanów, zakonników: Kapłaństwo Chrystusa w rozmaity sposób staje się udziałem zarówno szafarzy, jak i wiernego ludu. Poprzez współpracę z duchowieństwem osoba świecka może realizować braterskie relacje. Potrzeba dzisiaj większego zaangażowania osób świeckich w Kościele. Nie potrzebne są bariery psychologiczne i sztuczne podziały: z jednej strony kler, a z drugiej laikat. W konstytucji Lumen gentium Sobór oświadcza: Jeśli chodzi o godność i wspólną działalność wszystkich wiernych w budowaniu Ciała Chrystusowego, to jest wśród nich prawdziwa równość, ponieważ różnica, jaką sam Bóg ustanowił między kapłaństwem a resztą ludu Bożego, pociąga za sobą jedność. Kapłan bowiem i pozostali wierni są ze sobą związani poprzez wspólnotę racji. Ksiądz nie należy bardziej do Kościoła niż każdy zwykły chrześcijanin. Z racji przynależności do ludu kapłańskiego, świecki w pełnym wymiarze uczestniczy w eucharystycznej ofierze: Kościół bardzo troszczy się o to, aby chrześcijanie podczas misterium wiary nie byli obecni jak obcy i milczący widzowie, lecz aby przez obrzędy i modlitwy tę tajemnicę dobrze rozumieli i składali Bogu dzięki, a ofiarując niepokalaną hostię, nie tylko przez ręce kapłana, lecz także razem z nim, uczyli się samych siebie składać w ofierze i za pośrednictwem Chrystusa.
Dobrze to rozumiał Stefan Swieżawski, który często odnosił się do duchowości, która w ogóle eliminuje termin sukces . Razem ze swoją żoną Marią byli prawdziwymi świeckim świadkami wiary poprzez miłość do Boga i do Kościoła. Dla prof. Swieżawskiego duchowość nazaretańska była największą wartością, ale nie jakaś potęga widoczna Kościoła widzialnego, lecz autentyczne świadectwo życia z godnego z Ewangelią. Był on człowiekiem wielkiej modlitwy, codzienna Msza święta była na stałe wpisana w program jego życia, często, jak była taka potrzeba, z ogromną prostotą i pokorą jako świecki usługiwał podczas Eucharystii, która była sprawowana przez jego studentów – księży. Często w swoim życiu odnosił się do osoby Karola de Foucauld. W liście do papieża Jana Pawła II pisał: Jeśli beatyfikacja, a zwłaszcza kanonizacja ma być wskazaniem pewnego modelu życia chrześcijańskiego, to myślę o takich postaciach, jak: Karol de Foucauld, Matka Elżbieta Czacka, ks. Władysław Korniłowicz, Raissa i Jacques Maritain, Matka Teresa z Kalkuty. Tak bardzo chciałoby się takich ludzi mieć wśród świętych . Kiedy był pytany o sytuację Kościoła współczesnego, często powtarzał, że Kościół winien być wspólnotowy, służebny, otwarty. Te trzy cechy Kościoła, są jakby odzwierciedleniem tego czego oczekiwał Karol de Foucauld od świeckich osób. Kościół wspólnotowy, to zerwanie z klerykalnym rozumieniem Kościoła. Kościół nie jest tylko zespołem duchownych, ale wspólnotą Ludu Bożego. Kościół służebny to przede wszystkim Kościół ubogi. Kościół nie ma być Kościołem sukcesu, tylko Kościołem świadectwa. Sukces, nawet duchowy nie jest żadnym celem w Kościele. Władza ma być jedynie służbą na wszystkich jej szczeblach. Kościół otwarty to postawa ekumenizmu, postawa otwartości jest szukaniem tego, co łączy, a nie podkreślaniem różnic i krytykowaniem. Stefan Swieżawski, zapytany przez redaktora, o istotę współczesnej duchowości, odpowiedział: To jest świętość zwyczajności. To jest świętość środków ubogich i to jest świętość uniwersalnej otwartości. Dlatego brata Karola nazywa się – brat uniwersalny, brat wszystkich ludzi, nawet najbardziej upadłych, najbardziej skompromitowanych, najbardziej zmarginalizowanych.
Istotnym i bardzo szczególnym wydarzeniem w biografii błogosławionego Karola de Foucauld, pokazującym uniwersalność duchowości nazaretańskiej jest jego beatyfikacja, która odbyła się 13 listopada 2005 roku. Uroczystościom beatyfikacyjnym w bazylice św. Piotra na Watykanie przewodniczył prefekt Kongregacji Spraw Beatyfikacyjnych i Kanonizacyjnych kard. Jose Saraiva Martins, który przedstawił życie Karola słowami: Przyszły błogosławiony żył w ubóstwie, medytacji, świadcząc o wielkiej miłości Boga między chrześcijanami, żydami i muzułmanami . Bazylika nie mogła pomieścić wszystkich pielgrzymów. Przed nią, na placu zgromadziło się jeszcze kilkadziesiąt tysięcy wiernych. W uroczystościach beatyfikacyjnych uczestniczyło ponad 800 księży. Na zakończenie ceremonii do bazyliki przybył papież Benedykt XVI i oddał hołd relikwiom błogosławionego. W krótkim przemówieniu powiedział: Drodzy Bracia i Siostry! Dziękujmy Panu za dar błogosławionych (Karol de Foucauld, Maria Pia Mastena i Maria Crocifisso Curcio) i starajmy się naśladować przykład ich świętości. Ich wstawiennictwo niech wyjedna nam łaskę, byśmy żyli w wierności Chrystusowi i Jego Kościołowi . Duchowość brata Karola, Małego Brata Jezusa, nie jest przeciwna współczesnemu światu. Ci, którzy pragną go naśladować nie uciekają przed światem, wchodzą w relacje z Bogiem. Posłannictwo i powołanie Kościoła Jezusa Chrystusa nie polega na rywalizacji i konkurencji ze światem przez tworzenie atrakcji, by przyciągać do siebie ludzi. Powołaniem Kościoła jest miłość Boga i człowieka. Ta prosta prawda ma fundamentalne znaczenie dla współczesnego człowieka. Wielu świeckich ludzi pociągniętych charyzmatem Karola de Foucauld, który umiłował Jezusa do końca i zafascynowani jego świadectwem, tworzą na całym świecie małe wspólnoty ludzi, pragnących naśladować błogosławionego Karola, ucznia Jezusa.
14 września 2008 roku Benedykt XVI podczas swojej podróży apostolskiej do Lourdes wskazał przypomniał o dziedzictwie duchowym błogosławionego Karola: Urodził się w roku 1858, w tym samym roku, kiedy miały miejsce objawienia w Lourdes. W pobliżu jego zesztywniałego po śmierci ciała znajdował się, niczym rzucone na ziemię ziarno pszenicy, Melchizedek z Najświętszym Sakramentem, który brat Karol adorował codziennie przez wiele godzin. Ojciec de Foucauld powierza nam głęboką modlitwę swego serca, modlitwę do naszego Ojca, którą, wraz z Jezusem, możemy uczynić naszą modlitwą przed świętą Hostią: «Ojcze w Twoje ręce powierzam ducha mojego». Niech stanie się naszą modlitwą ta ostatnia modlitwa naszego umiłowanego Nauczyciela i niech będzie modlitwą wypowiadaną nie tylko w ostatniej chwili naszego życia, lecz modlitwą wypowiadaną zawsze: «Mój Ojcze, oddaję się w Twoje ręce; mój Ojcze, zawierzam się Tobie; mój Ojcze zdaję się na Ciebie; mój Ojcze, uczyń ze mną, co zechcesz; cokolwiek uczynisz ze mną, dziękuję Ci; dziękuję za wszystko; jestem gotów na wszystko, przyjmuję wszystko, dziękuję Ci za wszystko. Niech Twoja wola spełnia się we mnie, mój Boże i we wszystkich Twoich stworzeniach, we wszystkich Twoich dzieciach, we wszystkich tych, których miłuje Twoje serce; niczego innego nie pragnę, mój Boże; składam moją duszę w Twoje ręce; oddaję Ci ją, mój Boże, z całą miłością mego serca, ponieważ Cię kocham i ponieważ taka jest potrzeba mojej miłości, żeby się dawać, żeby się oddawać w Twoje ręce, bez ograniczeń, z nieskończona ufnością, bo Ty jesteś moim Ojcem» .
Im bardziej zgłębia się duchowość, którą żył Karol de Foucauld, tym mocniej uderza, jak bardzo odpowiada ona duchowym potrzebom współczesnego człowieka. Kościół otwiera się na świat, prowadzi dialog z religiami – czy nie jest to realizacja powszechnego braterstwa, którym żył Mały Brat od Jezusa? Duchowość nazaretańska jest dostępna dla każdego, nie tylko dla wybranych, bowiem każdego człowieka Bóg zaprasza do miłości. Tak było kiedyś, tak jest też i teraz. Człowiek świecki, by lepiej rozumieć głęboki sens nauczania Kościoła musi zawsze wracać do Jezusa Chrystusa i wszystko odczytywać na nowo w oparciu o Jego osobę, życie i nauczanie. Ty ze swej strony nawróciwszy się, utwierdzaj twoich braci . Stefan Swieżawski pisał: Nam się ciągle wydaje, że prawdziwym sukcesem Kościoła jest ilość dusz. To zupełnie nie tak. Prawdziwym sukcesem Kościoła jest czystość świadectwa Ewangelii. Myślę, że Matka Teresa z Kalkuty czy Brat Albert, działający w samotności i ciszy, w rezultacie przynoszą Kościołowi bez porównania więcej niż tak zwane sukcesy, które dają władztwo nad milionami dusz. Nie chodzi o to, żeby było nas więcej, lecz żeby nasza wiara była bardziej intensywna, żeby czystsze były nasze świadectwa dawane Ewangelii . Zdanie z Ewangelii: Jeżeli ziarno wpadłszy w ziemię nie obumrze, pozostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze przyniesie obfity plon , w życiu Karola de Foucauld jest ciągle obecna jako motyw przewodni. Dzisiaj nie sposób zliczyć uczniów i naśladowców Małego Brata od Jezusa, a uniwersalność jego idei jest źródłem natchnienia i drogowskazem dla każdego człowieka . Z pewnością cenne są przykłady realizacji powołania nazaretańskiego, tak jak cytowany przez brata Morisa Gandhi: Kiedy zanurzasz rękę w misie z wodą, kiedy rozniecasz ogień dmuchając w rurkę bambusa, gdy sumujesz niezliczone kolumny cyfr w twoim biurze rachunkowym, (…) kiedy stoisz przed hutniczym piecem, wtedy jeżeli nie realizujesz dokładnie takiego samego życia duchowego, jak gdybyś się modlił w świątyni, świat nie będzie zbawiony .
Duchowość nazaretańska nie tylko koncentruje się na sytuacji w jakiej znajduje się człowiek, lecz bardziej na człowieku. Coraz bardziej ludzie świeccy uświadamiają sobie swoje posłannictwo i poszukują dla siebie duchowości. Kościół pragnie wezwać chrześcijan do apostolstwa, zachęcić do świadczenia o prawdziwej miłości, powołać do działania, by wychodząc z kontemplacji, powracali do niej po daniu świadectwa i po okresie przebywania wśród zgiełku świata.