O wielu świętych mówi się, że byli mistrzami życia wewnętrznego, przyznaje się im tytuły, klasyfikuje się ich dorobek twórczy. Brat Karol od Jezusa nie był mistrzem pióra, ale był niezwykle oryginalnym mistrzem życia. Przyznawali to nawet muzułmanie twierdząc, że swym życiem krzyczał Ewangelię.
Jak Jezus w Nazarecie – te słowa powracają nieustannie w życiu brata Karola, stanowiąc wyznacznik jego duchowego życia. Moim powołaniem, tylekroć już rozpoznanym, jest życie z Nazaretu. Kochać Jezusa, być Mu posłusznym, naśladować Go, to jest kierunek twojego życia, Jezus wezwał Cię na zawsze do Życia w Nazarecie. Będę się posługiwał regulaminem jedynie jako drogowskazem, jako pomocą w pewnych sprawach, by wejść w życie Nazaretu. Bez habitu – jak Jezus w Nazarecie; bez klauzury – jak Jezus w Nazarecie; miejsce zamieszkania – nie z dala od innych ludzi, ale blisko wsi – jak Jezus
w Nazarecie; nie mniej niż osiem godzin pracy fizycznej dziennie – jak Jezus w Nazarecie(…) Niech bracia nie mają rozległych terenów, wielkich domów, ani dużych wydatków, nawet niech nie dają dużej jałmużny i zachowują we wszystkim wielkie ubóstwo – jak Jezus w Nazarecie .
Świadectwo życia oraz radykalizm ewangeliczny brata Karola od Jezusa, według kardynała Y.M.J. Congara (1904-1995) jest latarnią dla wieku atomowego i drogowskazem dla wielu chrześcijan, którzy pragną naśladować Pana Jezusa w Jego ukrytym i ubogim życiu w Nazarecie. Jednocześnie jest wyzwaniem dla tych, którzy pogrążeni w duchowym letargu, zatracili swą chrześcijańską tożsamość i świadomość obecności i działania Boga w świecie.
Historię życia Karola de Foucauld można podzielić na trzy najważniejsze okresy: przed nawróceniem (1874-1886), nawrócenie (1886-1901) i pobyt w Afryce (1901-1916).
Pierwszy z etapów jego życia, po okresie dziecięcej wiary, pielęgnowany w rodzinnym domu w Strasburgu, najpierw przez rodziców, a po ich przedwczesnej śmierci przez dziadka, naznaczony był poszukiwaniami intelektualnymi. W okresie dojrzewania Karol traci wiarę i pogrąża się w życiu pełnym rozrywek i chaosu. Mając 17 lat – powie dużo później – byłem cały uosobieniem egoizmu, próżnością, bezbożnością, owładnięty pragnieniem zła. Byłem jak oszalały . Jednocześnie w głębi serca odczuwał smutek i pustkę, której nic nie mogło wypełnić. Wiele lat później, w świetle odnalezionej wiary, zrozumie, że wewnętrzna pustka i smutek były znakami poszukiwania drogi do Boga. Czyniłem zło, ale go nie pochwalałem, ani też nie kochałem. Sprawiałeś, Panie, że odczuwałem głęboki smutek, bolesną pustkę, taki smutek, jakiego nie odczuwałem nigdy. Dawałeś mi, Panie, ten nieokreślony niepokój nieczystego sumienia, które, choć uśpione, nie jest całkiem martwe. Nigdy nie odczuwałem takiego smutku, niesmaku, niepokoju, jak wtedy, mój Boże, tak więc było to Twym darem, a ja zupełnie się tego nie domyślałem. Nie znalazłszy wykształconego przewodnika religijnego, sam studiował przesłanie różnych religii.
Pod wpływem antyklerykalizmu i pozytywizmu panującego w ówczesnej Francji sądził, że nie ma odpowiedzi na zagadnienie istnienia Boga. Kilkanaście lat później, po nawróceniu, w jednym z listów tak wspominał młodzieńcze lata: Moja wiara całkowicie zamarła na całe lata. Przez dwanaście lat żyłem zupełnie bez wiary. Nic się nie wydawało dostatecznie udowodnione. To, iż się wyznaje z jednaką wiarą tak różne religie – zdawało mi się potępieniem wszystkich. Trwałem w takim stanie dwanaście lat, niczego nie negując, ale i w nic nie wierząc, zwątpiwszy w istnienie prawdy, nie wierząc nawet w Boga, bo żaden dowód nie zdawał mi się dość oczywisty. Żyłem tak, jak żyć można, gdy zgasła ostatnia iskra wiary.
W wieku 22 lat zostaje oficerem. Posłany do Algierii, odkrywa piękno i tajemnicę tego kraju. Bierze udział w wyprawie naukowej do Afryki, odkrywa piękno pustyni. Rozpoczyna intensywne poszukiwanie prawdy, rozważając kolejne etapy swojego postępowania: odwrócił się od Boga, którego istnienie wydawało mu się nie dość dowiedzione, ale czy nieistnienie Boga jest dość przekonywająco dowiedzione?
Nawrócenie Karola de Foucauld, które dokonało się pod koniec października 1886 r. w paryskim kościele św. Augustyna, było przede wszystkim dziełem miłosierdzia Bożego, którego doświadczył dzięki wymuszonej przez ks. H. Huvelin spowiedzi, ale także owocem szczerego i intensywnego poszukiwania Boga wyrażonego w nieustannej modlitwie: Jeżeli istniejesz, daj mi się poznać. Łaska nawrócenia poprzedzona była doświadczeniem religijnym z czasu ekspedycji naukowej przeprowadzonej na terenie Maroko i Algierii w latach 1883-1885. Podając się za rabina zmuszony był do nawiedzenia synagog i uczestnictwa w modlitwach wspólnoty żydowskiej. Codziennie spotykał się z muzułmanami, którzy urzekli go swą wiarą i obyczajami. Studiując islam, myśląc nawet o zostaniu jego wyznawcą, zachwycił się prostotą dogmatów, hierarchii i moralności. Islam wywarł na mnie potężne wrażenie (…) Obserwacja tej wiary, tych dusz żyjących w ciągłej obecności Boga pozwoliła mi odnaleźć coś głębszego i prawdziwszego od wielkoświatowych rozrywek .
Wraz z łaską nawrócenia Karol de Foucauld otrzymał powołanie zakonne: Gdy tylko uwierzyłem, że jest Bóg, zrozumiałem natychmiast, że nie mogę zrobić inaczej, jak tylko żyć dla Niego. Moje powołanie zrodziło się w tej samej godzinie co wiara . Karol z głębi serca wierzy, kocha. Cały ofiaruje się Jezusowi, który bierze w posiadanie jego serce: Nie mogę powstrzymać się od płaczu, gdy o tym myślę i nie chcę powstrzymywać tych łez, są zbyt prawdziwe, mój Boże! (…) Tak byłeś dobry! Tak jestem szczęśliwy! Co zrobiłem, by tego dostąpić? . Oto narodziny wielkiej miłości, która ogarnie wszystko, która będzie się liczyć ponad wszystko i dla której będzie się liczyć ponad wszystko i dla której będzie chciał wszystko oddać.
Nawrócenie poruszyło całym dotychczasowym życiem Karola, który poczuł się tak, jakby został pchnięty ku Bogu. Jezus stał się ośrodkiem Jego życia. Szuka obecności Jezusa w Eucharystii, a także w Ewangelii, którą wciąż na nowo odczytuje. Co teraz zrobić
z życiem? Żyć dla Jezusa, naśladować Go, ale w jaki sposób?
Codziennie spotyka się z księdzem Huvelin, wysłuchuje wygłoszonych przez niego kazań. Jezus do tego stopnia zajął ostatnie miejsce, że nikt nigdy nie zdoła Mu go odebrać . Karola uderza właśnie owa tajemnica uniżenia Słowa, które staje się jednym z nas. On istniejąc w postaci Bożej (…) ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi.
Poszukując ostatniego miejsca w Kościele, zdecydował się wstąpić do najuboższego we Francji opactwa trapistów. Nie odnalazł tam jednak swego duchowego ideału. Po opuszczeniu zakonu, przyjmując imię Brata Karola od Jezusa i składając prywatne śluby czystości i ubóstwa, ogarnięty pasją naśladowania nazaretańskiego życia Jezusa, udaje się w 1897 r. do Ziemi Świętej. W czasie trzyletniego pobytu w Nazarecie odkrył nowy etap na drodze powołania pustelniczego, uważając, że dzięki życiu kapłańskiemu, eucharystycznemu, ewangelicznemu może być głębiej zjednoczony z ofiarą Jezusa: Twoja reguła: Iść za Mną... Czynić to, co Ja bym uczynił. Pytaj siebie w każdej sprawie: „Co uczyniłby nasz Pan?” i czyń to. Jest to twoja jedyna reguła, ale jest to reguła absolutna.
Karol odkrywa życie Jezusa z Nazaretu. Dużo czasu spędza na medytowaniu Ewangelii, by słowa i przykład Jezusa przeniknęły go. Odczuwa pragnienie by słowa Jezusa zmieniły jego serce, tak jak kropla wody, która padając niezmordowanie w to samo miejsce, wyżłobi w końcu otwór w najtrwalszym kamieniu . Nigdy człowiek nie naśladuje dokładniej Pana Jezusa niż wtedy, gdy sprawuje Najświętszą Ofiarę lub udziela sakramentów; szukanie pokory przez uchylanie się od kapłaństwa nie jest więc dobre, bo oznacza uchylanie się od naśladowania Pana, który jest jedyną drogą .
Po powrocie do Francji, udał się do opactwa trapistów Najświętszej Maryi Panny Śnieżnej, które stało się miejscem przygotowań do święceń kapłańskich . Pragnął pełnić służbę kapłańską na kontynencie afrykańskim: Dokąd iść? – Tam, gdzie szedł Jezus, do owcy najbardziej oddalonej, do tych, którzy są najbardziej opuszczeni. Trzeba iść nie tam, gdzie ziemia jest najświętsza, ale gdzie dusze są w największej potrzebie. W Ziemi Świętej jest wielu księży i zakonników, a mało dusz i zakonników a ogromna ilość dusz do ratowania.
Okres afrykański był ostatnim etapem jego życia. Po przybyciu do Algierii, dnia 10 września 1901 r., brat Karol zatrzymał się w oazie Beni-Abbes, położonej na granicy algiersko-marokańskiej, między wioską arabską a francuskim garnizonem. Przy pomocy żołnierzy rozpoczął budowę pustelni – Fraterni Najświętszego Serca Jezusa, składającej się z kaplicy i domków (dla niego, gości i upragnionych współbraci). Początkowo działalność duszpasterską prowadził wśród francuskich żołnierzy, pragnął jednak przede wszystkim: Chcę przyzwyczaić wszystkich mieszkańców, chrześcijan, muzułmanów, żydów i niewierzących, by na mnie patrzyli jak na brata. Już nazywają ten dom fraternią – „uchałłą” po arabsku – i bardzo się z tego cieszę – jak pisał. Po codziennej Eucharystii, celebrowanej o świcie spotykał się z żołnierzami, podróżnymi, niewolnikami, chorymi, dzieląc się żywnością, lekarstwami, pieniędzmi otrzymywanymi od rodziny i nauczając religii z katechizmu, który sam ułożył.
W kwietniu 1902 r. otrzymał pozwolenie na utworzenie Zgromadzenia Małych Braci Serca Jezusa. Zredagował także konstytucję Małych Sióstr Jezusa. Od 13 sierpnia 1905 r. miejscem jego pobytu była wioska Tamanrasset, zamieszkana przez koczownicze plemiona Tuaregów. Tryb życia brata Karola początkowo podobny był do tego, który wiódł w Beni-Abbes, z tą różnicą, że znajdował się na obcym terenie, wśród ludzi o nieznanej mu obyczajowości i mentalności: Chciałbym być tak dobry, by mówiono: Jeśli taki jest sługa, jaki więc musi być jego mistrz? . Karol otwiera się na ludzi, a w sercu pozostaje obecny dla Boga. Tą otwartością świadczy o Jezusie-Miłości, Jezusie-Caritas. Chcąc zbliżyć się do tego ludu doskonalił jego język, interesował się jego życiem i kulturą. Czas poza pracą naukową przeznaczał na długą modlitwę i spotkania z miejscową ludnością, będąc przekonany, że tylko w ten sposób przyczyny się do jej nawrócenia: Kochaj Jezusa całym sercem, a swojego bliźniego jak samego siebie dla Jego miłości. Swoje życie w Nazarecie możesz pędzić wszędzie: żyj nim w miejscu najużyteczniejszym dla bliźniego . Również w Tamanrasset zasadniczy ideał Karola od Jezusa pozostaje niezmieniony. Jest to ten sam ideał, co na początku jego życia zakonnego: naśladować Pana Jezusa w Nazarecie: Wybrałem to odizolowane miejsce i osiedliłem się, prosząc Jezusa, by im błogosławił tu, gdzie jedynym wzorem dla mnie ma być Jego życie w Nazarecie. Niech też w swej miłości zechce mnie nawrócić.
W 1914 r. wybucha I wojna światowa i przemoc dociera aż do pustyni Hoggaru. Brat Karol wie, że znajduje się w miejscu coraz bardziej niebezpiecznym. Otrzymuje możliwość schronienia się w jednym z francuskich posterunków, ale nie chce opuścić tych, którzy przyjmowali go wcześniej. W przeciągu tych lat przyjaźń i zaufanie pogłębiły się i Karol czuje się związany z Tuaregami więzami głęboko ludzkiej solidarności. Całe swe życie dążył do naśladowania Jezusa z Nazaretu, który kiedyś oczarował jego serce i pragnie iść za Nim w Jego męce i śmierci, aby w ten sposób dać Mu dowód największej miłości: Nasze uniżenie jest najpewniejszym środkiem, by zjednoczyć z Jezusem i czyni dobro dla dusz. Święty Jan od Krzyża powtarza to nieustannie. Gdy można cierpieć i kochać, wiele można zdziałać, najwięcej. Odczuwa się cierpienie, a nie zawsze odczuwa się miłość i to jest najsroższe cierpienie. Ale wiemy, że chcemy kochać, a gdy się chce kochać, to się kocha .
Wieczorem 1 grudnia 1916 r., w pierwszy piątek miesiąca, zostaje wzięty na zakładnika przez grupę rebeliantów, którzy nie mieli zamiaru go zabić. Jednak w momencie ogólnej paniki, ten który go pilnował, pociągnął za spust. Umiera w osamotnieniu jak ziarno pszenicy, ale jest to też znak nadziei, że braterstwo między ludźmi jest silniejsze niż nienawiść rozdzierająca narody. Obok niego znaleziono monstrancję z Najświętszym Sakramentem: Miej przed oczyma to, że masz umrzeć jako męczennik, odarty ze wszystkiego, rozciągnięty na ziemi, nagi, nie do poznania, zakrwawiony, pokryty ranami, zabity w sposób gwałtowny i bolesny i pragnij, by się to stało dzisiaj . Na grobie umieszczono napis: Całym swym życiem krzyczał Ewangelię.
Pragnienie ostatniego miejsca skoncentrowało jego życie duchowe na nieustannym odkrywaniu i naśladowaniu Jezusa z Nazaretu. Przebywając w Nazarecie, wchodząc w atmosferę tego miejsca, próbował odtworzyć nazaretańską codzienność Chrystusa w swoim życiu. Uważał, że obecność Jezusa w Nazarecie nie była przypadkiem. Była ona znakiem Jego mesjańskiej solidarności ze światem ubogich. Czy może być co dobrego z Nazaretu? – mieszkańcy Nazaretu nie cieszyli się dobrym imieniem w swojej ojczyźnie, o czym mogą świadczyć słowa Natanaela. W misterium życia nazaretańskiego Jezus jest jednocześnie Synem Ojca i Bratem każdego człowieka. Syn Boży doświadcza bliskości i solidarności ze swoimi Ojcem i swymi braćmi. Jego synowskie relacje względem Ojca są przeżywane poprzez zwyczajność Jego relacji braterskich.
To dzielenie wszystkich wymiarów życia i ta bliskość Jezusa z ludźmi są niezmiernie ważne. To właśnie wówczas, gdy Jezus jest blisko ludzi, gdy siedział z nimi przy stole, ludzie poprzez kontakt z Nim, uznawali, że są grzesznikami i nawracali się. Czy to wszystko nie stanowi dowodu miłości Boga do nas? Jeżeli chodzi o miłość, jaką ma dla nas Jezus, to dowiódł nam On jej dostatecznie, abyśmy w to uwierzyli nie czując; odczuwać, że my Go kochamy i że On nas kocha.
Dla brata Karola naśladowanie Chrystusa jest sensem życia duchowego. Nazaret to naśladowanie ukrytego życia Jezusa. Od nawrócenia ma już tylko jedno jedyne pragnienie: naśladowanie Jezusa. Naśladowanie Jezusa to dla Karola jest realizacją swojego powołania . Ideał powołania nazaretańskiego Karola de Foucauld można zawrzeć w trzech słowach: kochać Boga, być mu oddanym i posłusznym oraz naśladować Go całym swoim życiem. Karol podkreśla wzajemną zależność i nierozdzielność tych trzech słów: Te trzy słowa, trzy rzeczy zawierają całe nasze życie wewnętrzne i każda z tych trzech rzeczy wiąże się z dwiema pozostałymi; trzy razem są nierozdzielne, koniecznie złączone, są trzy, ale stanowią jedno; wszędzie gdzie jest jedna, są wszystkie trzy. Komu brakuje jednej brakuje wszystkich trzech.
Współcześni chrześcijanie, którzy w swoim życiu starają się naśladować Jezusa z Nazaretu, nie lękają się ostatniego miejsca w świecie i w Kościele ani nie obawiają się życia pozornie przegranego i nieudanego, żyją nadzieją na spełnienie ewangelicznej obietnicy Chrystusa, iż ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi. Nie boją się ostatniego miejsca, bo tam jest właśnie Jezus z Nazaretu, którego pokochał i odnalazł, bo poszukiwał błogosławiony Karol de Foucauld. Miłość do Boga nie polega na tym, by czuć, że się kocha, tylko na tym, by czuć, że się pragnie kochać . Miłość Boża jest niezgłębiona, ale można ją przyjąć w sposób, choćby niedoskonały. Dobrze przecież wiemy, czego ona od nas pragnie.