Świąteczny list z Pragi

Mała siostra Lubica opowiada o swojej pracy w Pradze czeskiej.

W Pradze czeskiej małe siostry mieszkają na 20-tysięcznym osiedlu, w bloku, 4 Słowaczki pośród Czechów, Ukraińców, Romów, Wietnamczyków… Na osiedlu nie ma kościoła, msza św w niedziele odprawia się w wynajętej sali lub nieraz w tygodniu w kaplicy małych sióstr na 1 piętrze. Mała siostra Lubica, która złożyła w zeszłym roku śluby wieczyste, dzieli się z nami swoim doświadczeniem pierwszych miesięcy w Pradze:
W październiku 2019 po ślubach wieczystych dołączyłam do wspólnoty w Pradze. Zaczęłam szukać pracy – w Pradze ofert nie brakuje! Szukałam przez internet – z różnych możliwości drzwi na oścież otworzył mi sklep papierniczy RAFO, w samym centrum Pragi. Jego właściciel ma w Pradze sieć 5 sklepów. Kiedy przyszłam na rozmowę, delikatnie zapytał, kiedy będę miała czas na życie zakonne, jeśli będę sprzedawać w jego sklepie. Zapytałam go, czy on, jak jest w pracy, przestaje być mężem swej żony. Kiwnął ze zrozumieniem głową, więc chyba zrozumiał. Zachęcał mnie i pomagał wyrobić potrzebne papiery – jako Słowaczka, mam w Czechach status cudzoziemki. Nie zapomniał dodać, że umowę może rozwiązać w każdej chwili bez podania powodu. Czułam, że boi się o to, jak ekipa 8 pracowników przyjmie zakonnicę w swym zespole. Ale z tym nie było żadnego problemu, zostałam wspaniale przyjęta. Większość moich kolegów w pracy jest młodszych ode mnie. Każdy ma za sobą trudną przeszłość i nie lżejszą teraźniejszość. Ale są przy tym bardzo otwarci na wartość przyjaźni i to nas do siebie zbliżyło. Podziwiam, że nie będąc związani z Kościołem, mają w sobie dużą życzliwość i uważność jedni wobec drugich. Tworzymy razem swego rodzaju wspólnotę pracy i przyjaźni. Po raz pierwszy pracuję jako sprzedawczyni w sklepie, wszystkiego uczą mnie więc oni – począwszy od pracy na kasie, aż do zorientowania się w organizacji tego 2-piętrowego sklepu. Próbujemy w naszej ekipie świętować razem: na moje urodziny to oni przygotowali mały poczęstunek, świętowaliśmy też Boże Narodzenie, raz w restauracji, a kolejny raz… u nas w sklepie! Z kolędami i prezentami.
Klienci często się dziwią, gdy za ladą widzą zakonnicę – w Pradze, w której  wierzących jest bardzo mało, zakonnica to w ogóle rzadki widok. Jedna pani: „Jestem niewierząca, ale podoba mi się, że wybrała Pani pracę w świeckim środowisku”.  Klient wchodzi i mówi: „ Przepraszam, czy to kuria?”. Pięknych spotkań nie brakuje. Klienci mają też możliwość wyrażać swoje opinie co do obsługi w internecie. I ja nie zostałam ochroniona przed negatywną krytyką. Przez moje stanowisko pracy stałam się bardziej zauważalna. Cieszę się, że jestem częścią Kościoła, który wychodzi do ludzi i jest tam, gdzie by nikt się jego obecności nie spodziewał. Dla ludzi, którzy nie chodzą do kościoła, może to być jedyne miejsce, w którym się z Kościołem zetkną, w którym spotkają siostrę zakonną-sprzedawczynię. Kościół, a przez niego sam Bóg staje się bliski ludziom tak, że można Go dotknąć, zapytać o co się chce – a ja mogę być w tym centrum Pragi w Jego imieniu.
Powierzam się Waszej modlitwie. Niech światło miłości Jezusa oświeci Wasze życie. Przyjmujmy to światło od tych, w których On się uobecnia…