Przekraczanie barier odmienności kulturowej, religijnej, itp. od dawna jest moją pasją, choć muszę przyznać że im dłużej żyję tym bardziej z pokorą stwierdzam, iż nie jest to łatwa misja. Z radością odpowiedziałam na zaproszenie Krysi, by wyjść na spotkanie tych braci, też jakoś innych, którzy tak jak i my są „w drodze”…
27.05 wieczorem świętowaliśmy Wniebowstąpienie w jednym z ZK w Strzelcach Opolskich, a w niedzielę 28.05 w Barce u ks. Józefa i w drugim ZK.
Krysia pięknie dzieliła się z nami, że to Święto powinno być dla nas chrześcijan ważnym. Mówiła o tajemnicy jedności - „ Jezus jest w Ojcu i Ojciec jest w Nim, a my jesteśmy w Jezusie i Jezus jest w nas… a więc Jezus idąc do Ojca i nas tam zabiera w Nim samym, a Jezus w nas samych pozostaje tu na ziemi”. Adrian jeden z tamtejszych braci też kojarzy tę rzeczywistość z jednością, z wezwaniem nas wszystkich do jedności.
Na niedzielnej Mszy Św. w drugim ZK, głęboko poruszył mnie widok P. Janka – starszego i niewidomego. Przez całą Mszę był promieniująco uśmiechnięty jakby był w niebie. Jego kolega z celi, P. Mietek, dużo młodszy, podszedł, by prosić o modlitwę za nich obu. Też potwierdził moje spostrzeżenie mówiąc, że P. Janek zawsze jest taki szczęśliwy jak przychodzi do Kaplicy. Dzielił się na szybko, bo czas naglił, że zwracał się pisemnie do władz by mogli przyspieszyć wyjście P. Janka z więzienia. Motywował to m.in. jego autentycznym nawróceniem do Boga. Inni wyśmiali go, że takiej motywacji się nie pisze. On jednak zostawił to, bo uznał, że to ważne. Poparłam go w tym śmiałym wyborze.
Po Mszy Św. dzieliłam się okruchami mojego życia w Nigrze wśród ludzi o innej kulturze, mentalności, religii. Dzieliłam się jak ci ludzie z czasem stawali się moimi braćmi i siostrami, jak stawaliśmy się jedną rodziną, żyjąc w bliskości w podobnych warunkach. Krysia w tym czasie pokazywała na rzutniku zdjęcia i krótkie videa stamtąd. Dzieliłam się też rzeczywistością trudnych przemian, manipulacji polityczno-ekonomicznych (często używają do tego religii). One systematycznie robią podziały, niszczą i zubażają ten kraj. Byłam zaskoczona ich uważnym słuchaniem choć to trwało ponad 45 min. Na koniec były też pytania. To świadczy o ich otwartości.
Po tym dzieleniu wszyscy przeszliśmy na tzw. „spacerniak” z kiełbasą i sprzętem do grilla. Mieliśmy mało czasu a jednak udało się nie tylko upiec te pyszne kiełbaski ale też zaśpiewać parę majówkowych pieśni. Ks. Józik (bardzo twórczy i oddany kapelan) zachęcał do tego z taką autentyczną miłością do Maryi, że prawie wszyscy dali się pociągnąć do śpiewu. Z okien zza krat było wielu towarzyszących, tych, którzy albo nie mogli albo nie chcieli przyjść. Niektórzy się śmiali, dowcipkowali a inni po prostu patrzyli. Ten grill był też okazją do krótkich indywidualnych spotkań. W niedzielę na spacerniaku była trawa. Siadłam obok jednego z panów. Właśnie śpiewaliśmy „Była cicha… żyła prosto zwyczajnie jak my…” I wtedy ten pan nawiązał do mojego dzielenia z Nigru, że to tak jak my żyjemy prosto, zwyczajnie jak ludzie.
W tym „świecie” z pewnością często naznaczonym dużą przemocą, byłam świadkiem solidarności, uważności i dużej wrażliwości, którą nie zawsze da się odczuć na wolności.
Króciutki pobyt w Barce też zachwycił mnie całym tym dziełem, bo niewątpliwie jest to Dzieło Boże. Wszystko urządzone jest ze starannością i pięknem, wszędzie pełno figurek, obrazów, kwiatów – w domu, w którym mieszka ok 30 mężczyzn naznaczonych licznymi zranieniami i przejściami… Czuć moc Ducha, otwartości i wzajemnego wspierania. W sobotę wieczorem wstąpiliśmy do P. Lecha na 59-te urodziny. W tym maleńkim pokoiku, gdzie mieszkają we dwóch czuć atmosferę harmonii i piękna, nie tylko na zewnątrz (maleńkie obrazy sztuki, kwiaty, książki…), ale też duchowo. Dzielił się tak prosto i szczerze swoją rzeczywistością, zmaganiami, pragnieniami, nadziejami… Jest za co dziękować.
Wyjeżdżałam po tych wszystkich spotkaniach z poczuciem głębokiej jedności z tymi braćmi, ale też i braćmi i siostrami całej naszej ludzkości.
Z wdzięcznością Bogu za ten bogaty dar spotkania m.s. Jezusa Viola