Narodzenie Pańskie, Wcielony Bóg

25 grudnia 2016 r. Narodzenie Pańskie

Wcielony Bóg


Ewangelia J 1,1-18

Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów . A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: Bóg z nami. Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie.

 

Rozważanie

A Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami.
Nie tylko zamieszkało, ale również powiedziało: Jestem z wami…, przez wszystkie dni, aż do skończenia świata. Bóg i ciało. Jest tu i teraz. Jan Ewangelista dopowie jeszcze: Oznajmiamy wam to, co usłyszeliśmy o Słowie, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce…
To nie jakieś nadzwyczajne objawienia, ale to wiara i miłość uzdalniają nas do zobaczenia naszymi własnymi oczami Boga w ciele. Brat Karol tak Go oglądał…
Jeden z kapłanów wyświęconych tego samego dnia, co on, wspominał przeddzień tej uroczystości:
Przyjechał do nas z klasztoru Matki Bożej Śnieżnej razem ze swoim przeorem i wywarł na nas ogromne wrażenie… Pozostał długo w kaplicy, by nocą adorować Najświętszy Sakrament. A kiedy próbowaliśmy coś z niego wyciągnąć na temat jego przeszłości albo wyprawy do Maroka, on wtedy milknął, spuszczał wzrok, patrzył na swoje dłonie i ze wzruszeniem mówił: Jutro moje dłonie będą trzymały naszego Pana.
W Wielki Czwartek 1898 roku Karol tak spisał swoją medytację:
Kończysz, Panie, ten dzień agonią i krwawym potem…, a co robiłeś dzisiaj o 5.00 rano? O, to nie z kielicha boleści dałeś mi się napić! Jakież oszałamiające wino mi podałeś? Jakim chlebem mnie nakarmiłeś? Jakie usta dotknęły moich ust? Jakie ramiona mnie objęły?  Czyje bicie serca czułem pod głową, w ramionach, które tuliły mnie do piersi? Kto wniknął we mnie? Kto zjednoczył się ze mną, jednością, której nie można porównać z niczym na tej ziemi, o której ani ucho nie słyszało, ani oko nie widziało ani serce nie zdołało pojąć? Jednością boską, całkowicie boską, bo to Ty sam, Boże, zjednoczyłeś się ze mną, stworzeniem… O mój Jezu, o 5 rano dałeś mi się całkowicie, dałeś mi swoje ciało, duszę, człowieczeństwo, boskość, wszystko, czym jesteś…, wszystko mi dałeś…, wszystko mam w sobie. Miałem Cię w moim ciele, przemienionego…
Brat Karol tak oglądał Boga w ciele… My też dzisiaj możemy Go tak oglądać.

 

Modlitwa

Jezu, tęsknimy za Tobą!

 

Rozważa mała siostra Jezusa Krysia Klara, Kraków