Tam gdzie On chce
J 3,14-21
Jezus powiedział do Nikodema: „Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu”.
Rozważanie
“Słownik się ukaże, choć jest jeszcze niedoskonały (…). Moi przyjaciele Tuaregowie są dla mnie pociechą, odnoszą się do mnie serdecznie, z tej strony jestem zadowolony. Powinienem jednak więcej się nimi zajmować, częściej ich odwiedzać i poświęcać im cały swój czas. Śpieszno mi do końca prac nad językiem, bo one też są potrzebne i muszą być zrobione w pierwszej kolejności. Jeśli chce się czynić dobro duszom, trzeba mieć możliwość z nimi rozmawiać, a żeby móc z nimi rozmawiać o dobrym Bogu i sprawach życia wewnętrznego, trzeba dobrze opanować język. Zresztą obecny czas też nie jest stracony, bo praca nad duszami prowadzona bez pośpiechu zwykle jest bardziej ugruntowana i przynosi im więcej korzyści.” Brat Karol, Z Listu do Madame de Bondy, 15.08.1912, Tamanrasset
Przejmuje mnie gotowość i dyspozycyjność Jezusa, by spotkać się tworząc przestrzeń, która pozostawia drugiemu wolność w przeżywaniu jego własnego procesu wiary. Przejmuje mnie, jak Jezus mówi do Nikodema mówiąc “jego” rabinistycznym jezykiem… Przejmuje mnie jego zaangażowanie w tę właśnie chwilę i w tę osobę, która przychodzi niezaproszona, nie w porę (w nocy się śpi, a Jezus może się wtedy modlił, jak to miał w zwyczaju robić nocą…). Przejmuje mnie wartość, jaką Jezus nadaje rozmowie, która może wcale nie przyniesie “pożądanych” skutków, ale daje świadectwo Bożej obecności: “jestem tu, widzę Cię, słyszę to, co do mnie mówisz i to, co właśnie przeżywasz”. Zanim padły słowa “Bóg tak umiłował świat…”, Jezus już dał temu dowód w spotkaniu i przyjęciu: ocalił i “zbawił” głębokie pragnienie Nikodema, by zbliżać się do prawdy.
Modlitwa
Panie Jezu, może nasz “język”- sposób bycia”, dzielenie życia z drugimi nie zawsze jest udane i doskonałe, ale jest czymś, co Ty sam wybrałeś jako narzędzie “zbawiania każdego człowieka”. Daj nam Twojego Ducha, by prowadził nas “tam, gdzie ON chce” w naszych spotkaniach z drugimi ludźmi, i byśmy naprawdę uwierzyli, że każda sytuacja lub moment jest tym “odpowiednim” na Twoje działanie.
Rozważa Angelika, mała siostra Jezusa, Warszawa