Spotkanie drugie | NAWIEDZENIE

Spotkanie drugie| Nawiedzenie

Wielkopostne rekolekcje internetowe: "Spotkanie z Maryją w Wielkim Poście"

 

Spotkanie drugie | Nawiedzenie - pobierz pdf

 

Nawiedzenie

 

       Dalej jesteśmy z Maryją podczas Nawiedzenia Św. Elżbiety. „W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry... (Łk 1, 39-nn.)
     Jaki jest temperament Maryi? Dowiedziała się przecież czegoś poważnego, że została Matką, bo już nosi Syna Bożego w swym łonie. Ale dowiedziała się też, że starsza kuzynka Elżbieta jest już w szóstym miesiącu. I od razu, bardzo szybko, udaje się do Niej. Czy zawiadamiała Józefa? To jest jednak kawałek drogi od Nazaretu do Ain Karim (Ain Karim jest położone siedem km od Jerozolimy)... Czy wyruszyła sama? - Nie wiemy.
Od dawna w Izraelu nie było proroków. Teraz widzimy Maryję, która nosi już Jezusa w swym łonie, jak staje przed Elżbietą. I wówczas jakby się otwarło Niebo. Pierwszy poruszył się ze wzruszenia Jan w łonie Elżbiety. Następnie Elżbieta, pod wpływem Ducha Świętego, zawołała: Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony owoc Twego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Skąd te słowa? Maryja przecież wtedy nic o tym nie mówiła. Owszem, też była wzruszona, rozmawiała z Elżbietą, ale na ten temat nic nie powiedziała. Tak więc w otoczeniu Maryi, kiedy Maryja się zbliża, Duch Święty daje już wszystkie swoje dary proroctwa.
 I to jest piękne. Bo te dwie kobiety, każda w sposób cudowny, oczekują dziecka. I Maryja, i Elżbieta, która była już dosyć podeszła w latach. Ciekawe jest, że Elżbieta od razu podkreśla zasługę Maryi: Uwierzyłaś, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana. Podkreśla wiarę Maryi, zaufanie Maryi. To jest wiara zawierzenia. Właśnie to jest w Piśmie Świętym bardzo podkreślane, bo dotyczy Abrahama, Mojżesza, Eliasza... Maryja tym samym ukazana nam jest jako Córa Syjonu, jako najlepsza córka Izraela. Ta, która uwierzyła. Nie traciła czasu, aby się zastanawiać, ale uwierzyła w to, co Pan Bóg Jej powiedział. I wiele lat później, kiedy Jezus głosił już Dobrą Nowinę, pewna kobieta głośno wyraziła swój podziw i zachwyt dla Niej mówiąc: Błogosławione łono, które Cię nosiło i piersi, które ssałeś.(Łk 11, 27.) Wtedy Jezus ją poprawił i odparł: owszem, ale przecież błogosławieni ci, którzy słuchają Słowa Bożego i zachowują je. To nam pokazuje cnoty i wartości, które są od początku  u Matki Bożej: Jej wiara, Jej zaufanie bez granic do Boga. Maryja jest na pewno najpierw tą, która uwierzyła do końca i całkowicie dostosowała się do woli Boga.
       Odpowiadając na pozdrowienie Elżbiety, Maryja nic nie mówi o Jezusie, ale wyraża się w sposób doskonały. Wypowiada Magnificat. Maryja wyraża swój zachwyt Bogiem  w sposób, który przypomina trochę późniejszą wypowiedź Jezusa: Wysławiam Cię Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twe upodobanie. (Łk 10, 21).
W spotkaniu Elżbiety i Maryi gdy każda nosi już swoje dziecko,  widzimy, że Duch Święty jest najważniejszy. To Duch Święty wszystko prowadzi, to On mówi przez Elżbietę i przez Maryję: Wielbi dusza moja Pana i raduje się Duch mój w Bogu moim Zbawcy, bo wejrzał na uniżenie swojej służebnicy, odtąd bowiem błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia. Bóg wejrzał na uniżenie swojej służebnicy. Już bowiem odpowiedziała Aniołowi: Oto ja, służebnica Pańska. Maryja, prosta kobieta, prosta dziewczyna z ludu, jest przekonana, że tak jest i jest w tym prawdziwa. Te słowa - Oto ja, służebnica Pańska przywodzą nam na pamięć Jezusa w sytuacji, gdy Jego uczniowie ze sobą rywalizują o to, kto z nich jest największy. A Jezus, który to słyszy, mówi im: Ja jestem pośród was jako ten, kto służy... Te słowa wypowiada Syn Maryi. Maryja jest świadoma tego, że jest prostą kobietą z ludu. I jest w tym i pokorna, i prawdziwa. Jest prawdziwa, nie udaje. Wie kim On jest, jednak wie także, co Anioł Pański Jej powiedział. Wie kogo nosi w swym łonie i skąd On jest. Ale pozostaje nadal prostą dziewczyną z ludu. I potrafi wtedy powiedzieć: Błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia. Te dwie rzeczy zestawione ze sobą są zaskakujące. Maryja wyraża, że jest jedynie służebnicą Pańską, jest pokorna, jest świadoma swej sytuacji, a zarazem dodaje: Błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia. Widzimy jednocześnie dwie postawy, które tak rzadko idą w parze - pokorę i prawdę. To może nam bardzo dużo dać. . Bo można spotkać ludzi pokornych. Ale pokora bez prawdy może wiele fałszować. Może nawet zniekształcać  prawdę.
         Patrzeć na życie w prawdzie, tak, ale bez pokory, to może być bardzo przykre, może też prowadzić do pychy, może zatwardzać serce. Jacques Maritain  pisał do kogoś, że powinniśmy mieć umysł niezłomny, jak diament -to znaczy taki, który widzi prawdę, natomiast serce czułe. A u nas często jest odwrotnie; tzn. mamy umysł rozmiękczony, który nie pozwala nam wyraźnie, jasno się określić, a serce zatwardziałe. To jest po prostu karykatura! Tych dwóch rzeczy właśnie często nam brakuje. A u Maryi właśnie widzimy akurat te dwie rzeczy razem: pokorę i prawdę. Ale Maryja była wypełniona Duchem Świętym, a ponadto była przygotowana do swojej misji w zamyśle Bożym już w wieczności.  
Później słyszymy od Maryi coś, co już było w Piśmie Świętym, a w szczególności u Jeremiasza. Lud Boży już to wszystko słyszał. Maryja jednak wyraża to z taką siłą i jasnością, że od razu przychodzą nam na myśl błogosławieństwa, które z mocą wypowie Jezus. „...Rozprasza ludzi pyszniących się zamysłami serc swoich, strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych, głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia..". To już jest duch błogosławieństw. Czy to nie jest jednak trochę za mocne? Dzięki temu rozumiem, czemu Jezus później tak podkreśla sprawiedliwość i pokój. A Papież często powtarza, że nie ma pokoju bez sprawiedliwości. To jest bardzo ciekawe, że on tak często wraca do sprawiedliwości. Nie ma pokoju bez sprawiedliwości i nie ma też sprawiedliwości bez przebaczenia.
       Kościół, Lud Boży był zawsze świadomy, do czego nas zobowiązuje Magnificat, błogosławieństwa, jak i słowa Jezusa; byłem nagi, byłem głodny, byłem w więzieniu, byłem... Jezus się w nich utożsamia z tymi biednymi ludźmi. Jest w tym coś niesamowitego, że Maryja była już takim wielkim prorokiem. Trzeba śpiewać Magnificat, tak jak to robimy, ale trzeba też być świadomym, do czego nas on wewnętrznie zobowiązuje.
Wiecie też bardzo dobrze, czym dla Brata Karola było nawiedzenie Elżbiety przez Maryję, jakie to było dla niego ważne. Widział on w nim trochę obraz naszego powołania. Maryja w czasie nawiedzenia św. Elżbiety nosiła już Jezusa w swym łonie i dzięki temu mogła uświęcić i Jana i Elżbietę, i jej otoczenie. Brat Karol wiedział że my, żyjąc dla Jezusa, z Jezusem, nosząc Jezusa w naszym sercu i żyjąc pośród ludzi, przyjmując ich u siebie, odwiedzając ich, też mamy prawdziwą misję, którą jest ich uświęcanie. I to jest bardzo zobowiązujące. W naszym powołaniu chodzi bowiem o głoszenie Ewangelii nie słowami, lecz życiem. Nie chodzi tylko o to, aby mówić ludziom pobożne rzeczy. Możemy czasami to robić, owszem. Ale przede wszystkim chodzi o to, aby poprzez obecność Jezusa w naszym sercu, przez naszą obecność po prostu uświęcać ich. Trzeba, byśmy byli tego świadomi. To jest prawdziwa misja. Dla Brata Karola była to prawdziwa misja - życie kontemplacyjne w świecie. To jest rzeczywiście bardzo piękna intuicja. Próbujemy żyć z Jezusem w zażyłości, kochać Go, naśladować. Łączyć się z ludźmi, z ich losem, poprzez pracę, warunki mieszkaniowe, wspólne troski Nie mamy możliwości, by cokolwiek zmienić, nie możemy zmienić ani ich losu, ani całego ich otoczenia, ale trzeba, byśmy w tę rzeczywistość weszli. Jednak mamy wejść w nią z Jezusem. To nas bardzo mocno zobowiązuje, to sięga bardzo daleko. Czy jesteś tego świadomy?
Mamy być sobą.  Sobą,  świadomi, że żyjemy z Jezusem, niesiemy Jezusa, i  Jezus kocha ludzi, których spotykamy. On chce im coś  powiedzieć. I w tych spotkaniach  mamy być wolni. Maryja właśnie jest najlepszym wzorem. Była prawdziwa, pokorna, i wolna. I była skromna. I to jest nasza prawdziwa misja.
        Jak my żyjemy tym właśnie aspektem Nawiedzenia, jak tym żyjemy pośród ludzi. Na ile jesteśmy tego świadomi. Uważność na innych, to jest coś  bardzo, bardzo istotnego w naszym życiu. Umieć być uważnym na innych... Nie chodzi tu o piękne słowa, nie. Chodzi tylko o to, by umieć patrzeć na ludzi tak, aby ich  lepiej rozumieć i kochać. Tak jak czynił to Jezus i Maryja. Tylko Duch Święty może nam pomagać tym żyć.